piątek, 21 czerwca 2013

Informacja

Witam Was. Przepraszam, że nie dodałam kolejnego rozdziału, ale sami na pewno dobrze wiecie że koniec roku = poprawianie, poprawianie i jeszcze raz poprawianie. Miałam baardzo dużo nauki, więc nie byłam w stanie nic napisać. Nowy rozdział pojawi się najwcześniej za tydzień, ponieważ nie będzie mnie przez ten czas w domu. Opowiadanie będzie na 100 % kontynuowane. Jeżeli chcecie dostawać informacje o nowych rozdziałach, to możecie zostawić nr gg w komentarzu, albo jeżeli nie chcecie dodawać go tutaj, możecie wysłać na poczte imperiumzmyslow69@vip.onet.pl . Tym czasem, już teraz życzę Wam wspaniałych wakacji, pięknej opalenizny, świetnej pogody i wielu wielu imprez !


#wakacje !

piątek, 14 czerwca 2013

AAAAAAAAAAAA ! :(

Jestem załamana, zrozpaczona i mam depresje. Ponoć jutro ma się odbyć ślub Lewandowskiego ;( Moje życie straciło sens ! Albo może jednak nie straciło xd Szczęścia Robert, na nowej drodze życia. :D


Lewyyyy ! <3

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Rozdział IX



Ze snu wyrwał mnie dźwięk smsa, jak się później okazało, od Angeliki. "Hej Majka, nie będzie mnie dzisiaj w domu, zostaje u Mario". Cieszyłam się, że jest szczęśliwa, należało się jej to. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 10. Miałam dzisiaj cały dzień dla siebie, postanowiłam więc, że pójdę w końcu ogarnąć jakoś mój ogródek, żeby nie straszył wyglądem. Odkąd się tutaj wprowadziłam nie mogłam się zmobilizować aby coś z nim zrobić.  Wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę drzwi, kiedy je otworzyłam myślałam, że dostane zawału. Na kanapie w salonie siedział Robert.
-Co ty tu robisz ?!- zapytałam, a raczej wykrzyczałam.
-Siedzę.- odparł z niewinnym uśmiechem.
-Widzę, że siedzisz, ale jak tu wszedłeś ? Kto cię wpuścił ?
-Nikt mnie nie musiał wpuszczać, bo kolejny raz nie zamknęłaś drzwi! - powiedział poważnym głosem.- Majka, przecież tu mógł wejść każdy, masz szczęście, że byłem to akurat ja.
-No szczęściem bym tego nie nazwała.- powiedziałam zaczepnym tonem.
-Bardzo zabawne... - udał obrażonego.
-No dobra no, żartowałam.- uśmiechnęłam się do niego.- Napijesz się czegoś ?
-Może być sok, piękna.- no tak, 5 min bez głupich tekstów to dla niego zdecydowanie za dużo. Już się bałam, że coś jest nie tak, ale jak widać niepotrzebnie. Do tego firmowy uśmiech by Lewandowski i każda dziewczyna jest jego, no może prawie każda.
Robert siedział na kanapie, a ja przyniosłam napój. Rozmowa zeszła na naszych wspólnych znajomych- Mario i Angelikę. On również cieszył się, że jego przyjaciel trafił w końcu na normalną dziewczynę, a nie taką, która leci na jego kasę.
-Może się gdzieś przejedziemy co ? Pokaże ci resztę miasta. - zapytał
-Niestety nie mogę, muszę trochę popracować w ogródku, już dawno powinnam to zrobić.
-No to ci pomogę.
-Haha. Ty będziesz mi pomagał w ogródku ?- zapytałam ze śmiechem.
-No tak. A dlaczego nie ?- o Boże.. on mówi całkiem poważnie. W sumie to może być nawet zabawne. Lewandowski wyrywający chwasty, tego jeszcze nie było.
-No dobra, to chodź mistrzu. Zobaczymy ile wytrzymasz.- powiedziałam a po chwili przyniosłam mu rękawiczki i grabki. Poszliśmy na taras i zabraliśmy się do pracy. W sumie to ja się zabrałam, bo on nawet nie wiedział co ma robić. Stał z wytrzeszczonymi oczami i miną, która opracowywała szybki plan ucieczki.
-Jeszcze możesz się wycofać.
-Nie mam takiego zamiaru, powiedz mi tylko co mam robić.
-No to na początek zacznij grabić od tamtego miejsca. Liście powrzucaj do tych worków.
Robert zdjął koszulkę i zabrał się za sprzątanie, a ja nie mogłam się skupić. Odwróciłam się tyłem, żeby na niego nie patrzeć. Jest tak cholernie pewien siebie, że jestem przekonana że zdjął bluzkę specjalnie, żeby tylko wywołać u mnie zakłopotanie. A co gorsza trafił w najczulszy punkt.
Po dwóch godzinach ogródek wyglądał znacznie lepiej. Liście były w workach, chwasty wyrwane, a trawa skoszona. Posadziłam kwiatki, które trzeba było jeszcze tylko podlać wodą. Wyjęłam wąż ogrodowy i chciałam to zrobić, ale Robert stwierdził, że mnie wyręczy. Poszłam po grabki i chciałam je schować, wtedy poczułam na sobie zimną wodę. Odwróciłam się, a on stał lejąc mnie z węża i miał przy tym dziki ubaw.
-Przestań, to jest zimne! -krzyczałam i biegłam w jego stronę, żeby zabrać mu "zabawkę", ale zaczął uciekać. Wiedziałam, że raczej nie mam szans na to, żeby go złapać, a nawet gdyby to on jest dużo silniejszy ode mnie. Postanowiłam więc zastosować chwyt taktyczny.
-Już skończyłeś ?!- krzyknęłam udając obrażoną.
-Znowu się obraziłaś ?- wyłączył wodę i szedł w moją stronę. "Brawo Lewy, o to mi chodziło"- pomyślałam.
-Mam już dość twoich głupich zachowań. Daj mi to, bo chce podlać kwiatki. - powiedziałam nadal poważnym tonem.
-Ale to było na żarty. No przestań, Majka.- podał mi węża i stanął obok. Włączyłam wodę i skierowałam ją w jego stronę.
-No to teraz ja sobie pożartuje ! powiedziałam pokazując mu język i oblewając go wodą.
-Ej, to nie fair ! Chcesz się tak bawić, to okej !- podbiegł w moją stronę i chwytając od tyłu zaczął mnie łaskotać. Wpadłam w taki paniczny śmiech, że nie mogłam się powstrzymać, a on miał z tego niesamowitą frajdę.
-Dobra, już dosyć. Błagam. Rozejm.- mówiłam przez śmiech. W końcu przestaliśmy się wygłupiać i poszliśmy się wysuszyć. Siedzieliśmy na tarasie wygrzewając się w słońcu i pijąc zimny sok pomarańczowy. Żyć nie umierać.
-Mam ochotę na loda.- wypaliłam, a dopiero gdy spojrzałam na Roberta zorientowałam się jak to zabrzmiało. Siedział z uśmiechem od ucha do ucha i łobuzerskim wyrazem twarzy.- Dobra, nic nie mów.- powiedziałam ze śmiechem. - Chodziło mi o deser lodowy. Taki z owocami i bitą śmietaną.
-Ale przecież nic nawet nie powiedziałem.- mówił nadal się śmiejąc.
-Tak, ale pomyślałeś.
-No dobra, oboje się coraz bardziej pogrążamy. To może pojadę się przebrać do domu i pojedziemy do jakiejś kawiarni co ?
-W sumie, czemu nie.
Robert wyszedł a ja poszłam się przebrać. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Kiedy je otworzyłam, ku mojemu zaskoczeniu stał w nich Daniel.
-O hej, a co ty tu robisz?- zapytałam.
-No nieźle, całkiem miłe powitanie.- zaśmiał się.
-Przepraszam cię. Wejdź proszę. Napijesz się kawy ?
-Chętnie. Wybierasz się gdzieś?- zapytał lustrując mój ubiór.
-No tak, umówiłam się, ale mam jeszcze czas.
-Nie chciałbym przeszkadzać.
-Nie no coś ty. Siadaj.- wskazałam ręką na kanapę i poszłam do kuchni zrobić kawę. Kiedy chciałam mu ją podać, potknęłam się i oblałam jego nogawkę od spodni i koszulkę.
-Jejku, przepraszam. Leć szybko do łazienki i zdejmij to. Wyczyszczę je wodą, żeby nie było plamy.- powiedziałam z zakłopotaniem.
-Nie, nie trzeba. Przecież nic się nie stało.
-Nie dyskutuj ze mną!- powiedziałam i się uśmiechnęłam. Było mi głupio, więc chociaż tyle chciałam zrobić. Daniel poszedł do łazienki i po chwili wyszedł z niej w samych bokserkach. Dziwnie się czułam, praktycznie go nie znam a on lata po moim domu w samych majtkach. Poszłam szybko wyczyścić plamy z jego ubrań, a on czekał w salonie. Wydawało mi się, że ktoś pukał do drzwi. Dokończyłam pranie i szybko wysuszyłam spodnie i bluzkę Daniela.
-No i już. Po kawie ani śladu.- wręczyłam mu jego ubrania.-Był tutaj ktoś?
-Nie, nikogo nie było. - odpowiedział i włożył na siebie ciuchy
-No dobrze, to nie zabieram ci juz czasu. Do zobaczenia.- Daniel miał zamiar wyjść, a ja w tym momencie dostałam wiadomość od Roberta "Coś mi wypadło, nie możemy się spotkać". Zrobiło mi się trochę przykro, że tak nagle odwołał spotkanie i że zrobił to przez smsa. Mógł chociaż zadzwonić, ale najwidoczniej to dla niego za duży wysiłek.
-Wiesz co, poczekaj.- zatrzymałam mojego gościa.- Możemy gdzieś pójść, jeżeli nie masz planów.
-No a twoje spotkanie?
-Nieaktualne.
-No dobrze w takim razie chodźmy.-uśmiechnął się do mnie i wyszliśmy.
Pojechaliśmy najpierw do kina, a później do restauracji na kolację. Pomimo tego, że Daniel bardzo się starał, ja zastanawiałam się dlaczego Robert odwołał spotkanie. Jednak w końcu udało mi się wyrzucić z moich myśli pana Lewandowskiego i całkiem nieźle się bawiłam. Późnym wieczorem odwiózł mnie do domu. Staliśmy pod moimi drzwiami i zapadła niezręczna cisza.
-Widzimy się jutro?- zapytał Daniel
-Dobrze. Zadzwonię do ciebie. - odpowiedziałam, a on zaczął się do mnie przysuwać na niebezpiecznie bliską odległość. W ostatniej chwili udało mi się otworzyć drzwi i uniknąć pocałunku. Rzuciłam tylko zwykłe "cześć" i zniknęłam w swoim domu.

_______________________________________________________
No i mamy nowy rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba i pojawią się jakieś komentarze. Liczę na wasze wsparcie. Rozdział 10 mam już ulożony w głowie i jeżeli wszystko pójdzie po mojej myśli to będzie się działo :D Miłego czytania życzę ! 


Znudzony Fabregas i Pique na zakupach w NY :D

Poszukiwany admin na stronkę !

Uwaga. Jak już niektórzy wiedzą, razem z moją koleżanką prowadzę stronkę na fb dotyczącą FC Barcelony. Z racji tego, że nie mamy wystarczająco dużo czasu, aby regularnie dodawać posty i najnowsze informacje, poszukujemy dwóch adminów (najlepiej gdyby znalazł się jakiś chłopak) . Wszystkich zainteresowanych proszę o kontakn przez maila imperiumzmyslow69@vip.onet.pl .
A oto link do fanpage. https://www.facebook.com/pages/Wiele-serc-jedno-bicie-Barcelona-ponad-%C5%BCycie/536525259704210?fref=ts

Serdecznie zapraszamy !

 Słodziak <3

wtorek, 4 czerwca 2013

MECZYK LUDZISKA !

Dzisiaj jest mecz ! W bramce stanie Jerzy Dudek, będzie to jego ostatni mecz w reprezentacji . Wszyscy przed telewizory ! Podziękujmy Jurkowi za te wszystkie obronione strzały, które były tak ważne dla historii polskiego footballu !

Rozdział VIII



Rano obudziłam się z potężnym kacem moralnym. Cholera, dlaczego on to zrobił? Dużo lepiej mi się żyło w przeświadczeniu, że on nie jest mną zainteresowany. Chociaż w sumie, może nadal tak jest. Może traktuje mnie tylko i wyłącznie jako panienkę do zaliczenia ? Przecież on może mieć każdą, więc dlaczego ma wybrać akurat mnie ? Chciał się ze mną przespać, myślał, że będzie łatwo, ale kiedy zdał sobie sprawę z tego, że nie należę do grona dziewczyn "lekkich obyczajów" da mi spokój. Tak będzie lepiej, tylko dla kogo ? Taa, moje życie zdecydowanie nie ma sensu. Na samą myśl, że dzisiaj będę musiała go oglądać, rozmawiać z nim, robiło mi się słabo. Najchętniej zostałabym cały dzień w łóżku, ale wiem że gdybym dzisiaj nie przyszła do pracy, to równie dobrze mogłabym już wcale do niej nie przychodzić. Cóż mi pozostało... zwlokłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Miałam potwornie zły humor. Denerwowało mnie wszystko, dosłownie. Wyszłam z łazienki i udałam się do kuchni, żeby zrobić śniadanie, jednak moja przyjaciółka mnie uprzedziła. Usiadłam więc przy stoliku i ślepo wgapiałam się w filiżankę wypełnioną kawą.
-Majka ! Czy ty mnie w ogóle słuchasz ?- z transu wyrwał mnie głos Angeliki.
-Tak, to znaczy nie. Przepraszam zamyśliłam się.
-No właśnie widzę. Siedzisz jak struta. Powiedz mi co się wczoraj stało?
-Nic się nie stało. Dlaczego miało by się coś stać?
-Majka, przecież widzę...
-No dobra no, stało się. - powiedziałam i zaczęłam jej streszczać wczorajsze wydarzenia z udziałem pana L.
-Nie rozumiem o co ci chodzi. Niejedna na twoim miejscu...- zaczęła, ale nie pozwoliłam jej dokończyć.
-Niejedna może tak, ale nie ja ! Nie wiem po co ci to powiedziałam, wiedziałam że tak zareagujesz.- powiedziałam z wyrzutem.
-Dobra, przepraszam. Ale prawda jest taka że was do siebie ciągnie.
-Nie prawda !
-Tak, tak. A Cristiano Ronaldo nie goli nóg... - zironizowała Angelika.
-Na to wygląda.- powiedziałam ukrywając uśmiech.
-Powiedz mi, dlaczego okłamujesz samą siebie? Ja rozumiem, że boisz się tego że przeszłość do ciebie wróci, ale do cholery nie możesz cały czas żyć tym co było.
-Ja to wiem, tylko to wcale nie jest takie proste.
-Przecież nikt nie obiecywał nam że będzie łatwo. Świat należy do odważnych. - hmm... słowa mojej babci. Od razu się uśmiechnęłam. Tak bardzo mi jej brakuje. Ona zawsze wiedziała jak mi pomóc...
-Dziękuję ci.- odpowiedziałam i przytuliłam się do przyjaciółki.
-Nie ma sprawy. Od tego tu jestem .
Po rozmowie z przyjaciółką od razu poprawił mi się humor. Poszłam do swojego pokoju i zaczęłam się przygotowywać. W końcu dziś ważny mecz. Takie być albo nie być. Nie wiem czym denerwowałam się bardziej, tym że jeśli nie wygrają to wszystko pójdzie na marne czy tym, że będę musiała stanąć twarzą w twarz z Robertem. Postanowiłam ubrać się dziś bardziej elegancko niż zwykle. Wybrałam czarne legginsy, kremową koszulę z ozdobnym kołnierzykiem i ze względu na to, że na murawę nie wolno wejść w szpilkach, wybrałam czarne balerinki. Do rozpoczęcia meczu były jeszcze dwie godziny, ale mimo tego postanowiłam pojechać do pracy wcześniej na wypadek gdyby jakiegoś piłkarza dopadła nagła depresja. Po 20 minutach byłam już w swoim gabinecie. Usłyszałam pukanie do drzwi, w których po chwili pojawił się Jurgen Klopp.
-Coś się stało szefie ?- zapytałam z niepokojem.
-Nie nic, ale jak zaraz z kimś nie porozmawiam to zwariuję.
Siedzieliśmy w moim gabinecie i rozmawialiśmy o piłkarzach. Klopp przedyskutował ze mną kilka zagrań taktycznych i ogólną organizację drużyny. Chciał zobaczyć jak to wszystko wygląda z punktu psychologicznego.
-... więc myślę, że to zbyt ryzykowny pomysł. Dobrze pan wie, że on jest bardzo impulsywny i wybuchowy, a każda czerwona, czy nawet żółta kartka to dla nas gwóźdź do trumny.
-No tak może masz rację, ale widzisz, potrzebujemy pomysłu.
-Hm, a może postawmy go w środku, wtedy on przesunie się tutaj i Lewandowski nie będzie już osaczony z każdej strony, ponieważ obrońcy będą się musieli skupić na pozostałych dwóch piłkarzach.- tłumaczyłam przestawiając figurki piłkarzy na makiecie, którą przyniósł ze sobą Jurgen.
-No tak, ale kto mu będzie dogrywał piłki ?
-Jak to kto? Błaszczykowski i Piszczek.
-Wiesz, to może się udać. Świetny pomysł. Świetny...- trener opuścił mój gabinet patrząc i analizując mój plan. Mecz zbliżał się wielkimi krokami, a stres coraz bardziej się nasilał. Po chwili, znowu usłyszałam pukanie do moich drzwi. Tym razem zobaczyłam w nich Roberta. Całe szczęście, że siedziałam, bo w przeciwnym razie chyba bym się przewróciła.
-Czego chcesz?- zapytałam nieprzyjemnym tonem.
-Możemy porozmawiać?
-Chyba nie mamy o czym.- bąknęłam.
-Majka, proszę nie złość się na mnie. Wiem, jestem idiotą, ale to było silniejsze ode mnie.
-Jeżeli już skończyłeś, to proszę cię wyjdź.- nie miałam ochoty słuchać jego tłumaczeń.
-Dlaczego ty taka jesteś?
-To znaczy jaka?
-Chłodna.
-Ah, czyli jeżeli jakaś dziewczyna nie wskakuje ci od razu do łóżka, to znaczy, że jest chłodna tak? Normalnie, każdego faceta żyjącego w takim przeświadczeniu byłoby mi żal, ale ciebie jakoś nie.- odparłam i sztucznie się do niego uśmiechnęłam. Zabrałam jeszcze tylko swój telefon i wymijając Roberta wyszłam z gabinetu i udałam się do szatni.
Atmosfera była bardzo napięta, wszyscy siedzieli jak na szpilkach. Co chwilę widziałam jak Robert na mnie zerka. W końcu przyszedł trener i kazał wychodzić. Piłkarze ustawiali sie w tunelu. Ostatnie zdania wymienione między sobą, a po chwili wszyscy wyszli na murawę. Krzyk fanów, melodia hymnów, podanie sobie rąk przez piłkarzy obu drużyn. Tak za to właśnie kocham piłkę nożną. Zajęłam siedzenie tuż obok Jurgena. Nie wiedziałam czy będę dała radę wysiedzieć na miejscu. W końcu pierwszy gwizdek. Kiedy patrzyłam na Roberta, na jego grę, przypomniało mi się dlaczego kiedyś tak o nim marzyłam. No właśnie, tylko czy aby na pewno jest to przeszłością ? Nie zdążyłam odpowiedzieć sobie na to pytanie, bo w tym momencie drużyna przeciwna zdobyła gola. Jurgen jak oparzony wyskoczył z krzesła i pognał do granicy boiska, jak to zwykł robić każdy trener, gdy jego drużyna traciła punkty. Koniec pierwszej połowy i 1:0 dla rywali. Byłam na nich wściekła. Wiedziałam, że nie wierzą w to, co robią.
-Powiedźcie mi jedną rzecz ?! Co wy do jasnej cholery wyprawiacie ?! Na prawdę wam aż tak na niczym nie zależy ?- krzyczałam na nich ze złością.
-Zależy, ale oni są po prostu lepsi.- odezwał się Leitner.
-Czy wy jesteście aż tak ograniczeni ? Jak lepsi ? Jeżeli wyjdziecie na boisko z taką myślą, to na pewno przegracie ! Weźcie się w końcu w garść, a nie zachowujcie jak baby !- powiedziałam nieco wyśmiewnym tonem, choć tak na prawdę szczęście było gdzieś baaardzo daleko.
***********************************
Najwidoczniej moje metody wstrząsowe podziałały. Mecz zakończył się wynikiem 4:1 dla Borussi. Wszyscy skakali i cieszyli się . Kehl stwierdził, że dziś zaprasza wszystkich do siebie, aby świętować wygraną.
Już o 20 cała drużyna roznosiła dom Sebastiana. Razem z Angeliką weszłyśmy do środka i już wiedziałam, że to będzie najlepsza impreza w moim życiu. Na środku ogromnego salonu Piszczek, Kuba, Reus i Gundogan grali w Twistera. Musieli być już nieźle wstawieni bo pozycje w których sie znajdowali były bardzo dwuznaczne. W kolejnej części domu Hummels i Subotic urządzili sobie zapasy. Wyglądali komicznie z prześcieradłami zawiązanymi w pasie. Weszłyśmy dalej, a Angelika w momencie zniknęła gdzieś z Mario. No tak, mogłam się tego domyślić... Wyszłam na taras, gdzie znajdowała się większa część drużyny, oczywiście Lewandowski też tam był. Po chwili obok mnie pojawił się jakiś mężczyzna. Na oko miał 23-24 lata. Ale mniejsza o to, ważniejsze, że był niesamowicie przystojny ! Jedno jest pewne, nie był piłkarzem, bo na pewno bym go poznała.
-Napijesz się drinka ?- zwrócił się do mnie nieznajomy podając szklankę z kolorowym czymś .
-Czemu nie, dziękuję. - odpowiedziałam z uśmiechem.
-Daniel, miło mi.- przedstawił się.
-Majka, mi również.- podaliśmy sobie ręce i po chwili zaczęliśmy rozmawiać jakbyśmy się znali od dawna. Dowiedziałam się, że mój towarzysz jest znajomym Sebastiana Kehla i przyjechał tu na mecz. Był bardzo miły, świetnie się dogadywaliśmy. Na rozmowie z moim nowym znajomym zleciało mi bardzo dużo czasu. Przeprosiłam go na chwilę i poszłam poszukać Angeliki. Nigdzie jej nie widziałam więc postanowiłam do niej zadzwonić. Jak się okazało, nie potrzebnie się martwiłam, bo ona całkiem dobrze radziła sobie razem z Mario. Rozejrzałam się po mieszkaniu i nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Kuba i Łukasz zasnęli na macie do Twistera w bardzo dziwnej pozycji, Reus i Gundogan spali na kanapie oparci o siebie, a Hummels przytulał się do pustej butelki po Johnnie Walkerze. Reszta ekipy radziła sobie dużo lepiej.
-Dalej się na mnie gniewasz ?- usłyszałam za sobą głos Roberta. On jako jeden z nielicznych jeszcze jakoś się trzymał.
-A jak ci powiem, że nie to dasz mi już święty spokój ?- nie chciałam być taka niemiła, ale zasłużył sobie na to.
-Aha, czyli tak. Powiedz mi co mam jeszcze zrobić, żebyś mi w końcu wybaczyła ? Brakuje mi tych naszych rozmów. Odzywasz się do wszystkich, tylko nie do mnie.
-No wiesz, nie wszyscy rzucają się na mnie w moim własnym mieszkaniu.- odparłam z ironią.
-Na litość Boską, Majka jak mam cię za to przeprosić ?
-Dobra, no już, twoje grzechy zostają ci odpuszczone. Ale jak jeszcze raz...
-Okej, rozumiem- rączki przy sobie. Będzie ciężko, ale się postaram.- wtrącił z cwaniackim uśmieszkiem. Boże, jak ja kochałam ten jego uśmiech i te niebieskie oczy i w ogóle wszystko... Zaraz, zaraz, za bardzo się rozkręciłaś Majka, to na pewno przez ten alkohol- skarciłam się w duchu.
-Lepiej dla ciebie, żebyś się starał. - powiedziałam z uśmiechem.
-Pięknie się uśmiechasz.
-Lewandowski !- upomniałam go.
-No przecież to był tylko niewinny komplement.- bronił się.
-No dobrze, skoro był niewinny to bardzo dziękuję. - zrobiło mi się ciepło na sercu.- Robert przepraszam, ale muszę już jechać. - powiedziałam i zadzwoniłam po taksówkę.
Siedziałam w samochodzie i zastanawiałam się nad tym co się dziś wydarzyło. Nie wiem, czy jest sens dalej się okłamywać... On mi się podoba czy tego chce czy nie... Musiałam to w końcu sobie przyznać. Kiedy był obok, wydawało mi się, że reszta świata nie istnieje. Najchętniej przytuliłabym go z całej siły i nigdy już nie wypuściła z objęć, ale coś mnie przed nim ostrzegało. Tak jakby jakiś wewnętrzny głos mówił "Majka, to nie jest dobry pomysł". Wiedziałam nawet czemu tak jest. Na samą myśl o tym, że mam się z kimś związać wracały wszystkie wspomnienia. Dwa lata temu miałam chłopaka. Byliśmy ze sobą długo, ufałam mu bezgranicznie. Postanowiliśmy zamieszkać razem i wtedy wszystko się zaczęło. Piekło na ziemi. Obudziłam się pewnej nocy i zauważyłam, że Michała nie ma przy mnie. Szukałam go po całym mieszkaniu. Dzwoniłam, ale oczywiście nie odebrał. Wrócił o godzinie 9. Całą noc nie zmrużyłam oka. Zapytałam go, gdzie był, a on bardzo się zdenerwował. Zaczął mnie wyzywać i bić. Nie mogłam uwierzyć, że to ten sam facet, który jeszcze wczoraj zapewniał, że mnie kocha, był taki czuły. Kiedy już się uspokoił pobiegłam do pokoju i zaczęłam pakować swoje rzeczy, co jeszcze bardziej pogorszyło sytuacje. Stanął w drzwiach sypialni i zaczął się śmiać. Rzucił mnie na łóżko i zgwałcił... Tak mój własny chłopak mnie zgwałcił. Ale wbrew pozorom to nie było najgorsze. W obawie przed moją ucieczką, zawsze kiedy wychodził zamykał mnie w pokoju. Więził mnie tam przez tydzień. W końcu Angelika zorientowała się, że coś jest nie tak. Wezwała policję i dopiero wtedy moja męka się skończyła. Na samo to wspomnienie łzy spłynęły mi po policzku. Wiedziałam, że Robert nie byłby do czegoś takiego zdolny, ale mimo to bałam się. Bałam się zaangażować, zaufać, że znowu ktoś mnie skrzywdzi. Wiedziałam, że Lewy nie jest wzorem cnót, zdradził swoją narzeczoną i ostatnimi czasy nie stronił od kobiet, co łatwo można było przeczytać w każdym brukowcu. Nie wierzyłam, że on może stworzyć jakiś normalny związek, a ja nie miałam ochoty płakać po kolejnej nieudanej próbie. Tym bardziej byłam zła na siebie, że mam do niego taką słabość. Wolałam sobie znaleźć normalnego faceta, któremu będę potrafiła znowu zaufać. Pogrążona w rozmyślaniach dotarłam do swojego domu. Angeliki nie było, ponieważ świetnie bawiła się z Mario. Postanowiłam więc wyjąć butelkę czerwonego wina. Mówią, że spożywanie alkoholu w samotności to pierwszy krok do alkoholizmu, ale dziś nie potrafiłam inaczej. Kiedy już cała butelka była pusta, ostatkiem sił dotarłam do łazienki, szybko się umyłam i jedyną rzeczą jaką byłam jeszcze w stanie zrobić to po prostu pójść spać. 
________________________________________________________________________
Nowy rozdział. Bardzo was proszę, żebyście pisali co o nim myślicie, bo ja jakoś nie mogę się przekonać. Mam nadzieję, że na kolejny rozdział przyjdzie mi więcej pomysłów.   ENJOY !


Stylóweczka ! Danger swaggy !

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Taamdadadamtamdam !

Tyruryru ! Neymar w Barcelonie ! Ołł jeee ! Ale się cieszę ! Odkąd dowiedziałam się tylko o tym, że owy transfer jest coraz poważniej rozważany to o niczym innym nie myślałam ! W końcu jedno z moich marzeń się spełniło ! Trolololololo ! :D Jedynym tego minusem jest to, że najprawdopodobniej z Barcy odejdzie David Villa, gdyż grają oni na tej samej pozycji, a poza tym doszły mnie słuchy o możliwym jego transferze do innego klubu ;(



Najs Swag Neymar !

Ladies and gentelmen !

Mam zaszczyt Was serdecznie zaprosić na mojego nowego bloga z nowym opowiadaniem. Od razu mówię, że w żadnym wypadku nie będzie to kolidowało z opowiadaniem "Football Dream", któro zawsze będzie na pierwszym miejscu. Nowa historia ma tytuł "Chodź ze mną by sens nadać życia krokom" i nie ma żadnego związku z piłką nożną. Dla niektórych jest to plusem, dla innych wręcz przeciwnie, ale mimo wszystko zachęcam do sprawdzenia ! Tym czasem, nowy rozdział Football Dream jest prawie skończony i myślę, że pojawi się najpóźniej jutro jak nie dziś wieczorem !

Rozdział VII



Dzisiaj mój wspaniały plan zapoznania Angeliki i Mario miał zostać wcielony w życie. Po długich namowach i tłumaczeniach Jurgen zmiękł i zgodził się na to, aby Angela przyszła na trening. Lewandowski załatwił sprawę z Goetze, więc wszystko było dopięte na ostatni guzik. W pracy miałam być o godzinie 13, więc miałam dużo czasu. Obudziłam moją przyjaciółkę i usiadłyśmy przy stole, żeby zjeść śniadanie.
-Jak się dziś czujesz?- zapytałam troskliwym głosem.
-Wiesz, właściwie to czuję się bardzo dobrze. Widocznie dortmundzkie powietrze ma na mnie pozytywny wpływ.- odpowiedziała Angela z uśmiechem, którego już dawno u niej nie widziałam.
-To świetnie się składa, bo zabieram cię ze sobą. Chłopcy mają trening więc posiedzimy, pooglądamy sobie i się pośmiejemy.
-Serio ? No to super !- entuzjastycznie zareagowała przyjaciółka.
-Ubierz się ładnie. Twój Mario tam bedzie !
-Taaa... chciałabym żeby był mój. Daj spokój, on mnie tam nawet nie zauważy.- odparła i udała się do swojego pokoju.
-To się jeszcze okaże.- powiedziałam pod nosem.
-Mówiłaś coś ?- wychyliła głowę zza drzwi.
-Nie, nie nic. Musiałaś się przesłyszeć.
***********************************
-Angela ! Za 5 minut wychodzimy .
-Okej. Ja już jestem gotowa.
Wzięłam jeszcze tylko potrzebne dokumenty i wyszłyśmy. Jechałyśmy samochodem, a Angela przeszywała mnie wzrokiem. To mnie trochę przerażało, wyglądała tak jakby chciała mnie o coś zapytać, ale nie wiedziała jak.
-O co chodzi?- postanowiłam ułatwić jej zadanie.
-Majka... Czy ty i Robert...- zaczęła
-Nie ! No coś ty !- nie pozwoliłam jej dokończyć pytania, bo wiedziałam do czego zmierza.- Skąd ci to przyszło do głowy?
-Skąd? Może stąd, że zanim wyjechałaś do Niemiec miałaś kompletnego bzika na jego punkcie ! Nie powiesz mi teraz, że jest ci obojętny.
-Angela, czy ty się w ogóle słyszysz ? On jest młodym, przystojnym pilkarzem, więc może mieć każdą.- powiedziałam nieco zgaszonym głosem.
-Majka ! Ogarnij się ! Mowisz tak, jakbys była stara i brzydką panną z dwójką dzieci.- zironizowała Angela.
-Wiesz, że nie o to mi chodzi. Ja nie potrzebuje faceta, któremu nigdy nie będę w stanie zaufać. Mam już dość takich toksycznych związków i kto jak kto ale ty powinnaś wiedzieć dlaczego.- tłumaczyłam- No i jesteśmy na miejscu.
Angelika widząc moją niechęć do drążenia tematu dała sobie spokój. Wysiadłyśmy z samochodu i udałyśmy się do mojego gabinetu, ponieważ musiałam zostawić papiery. Do rozpoczęcia treningu było jeszcze trochę czasu, więc postanowiłam ją oprowadzić po stadionie. Pokazałam jej pomieszczenie, w którym znajdowały się wszystkie puchary, medale, dyplomy, statuetki i inne nagrody zdobyte przez Borussię, a było tego sporo. Następnie ruszyłyśmy w stronę boiska, gdzie zaczął się już trening. Siedziałyśmy na trybunach i komentowałyśmy różne dziwne zachowania piłkarzy. Po skończonym treningu, który dziś trwał aż 2 godziny, trener poprosił mnie, abym zrobiła im test na zaufanie. Uznał, że przed jutrzejszym meczem jest to bardzo ważne. Udałyśmy się więc do mojego gabinetu, abym mogła się przygotować. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Kiedy powiedziałam "proszę" ukazał się w nich Lewy i Goetze. Ah, no tak, zupełnie zapomniałam o mojej małej intrydze. Spojrzałam na przyjaciółkę, na jej twarzy można było dostrzec strach, zaskoczenie, stres i masę innych emocji.
-Hej Majka. Możemy na chwilkę?- z uśmiechem zapytał Robert.
-Pewnie, wejdźcie. Angela, Roberta już znasz, a to -jak doskonale wiesz- jest Mario.- Ofiary mojego planu podały sobie ręce i co chwilę zerkali na siebie ze zmieszaniem, co nie uszło mojej i Roberta uwadze. Z trudem powstrzymywaliśmy się od śmiechu, bo sytuacja była komiczna. Wyglądali jak zawstydzeni nastolatkowie.
-Majka, mógłbym z tobą porozmawiać na osobności?- zapytał Lewandowski.
-Pewnie, to może wyjdziemy.- popatrzyłam na Angelę, która wysłała mi mordercze spojrzenie.
Po chwili byliśmy już na korytarzu i oboje wybuchliśmy śmiechem.
-Robert, ona mnie zabije za tą akcje !
-Nie martw się. Mi Goetze już nigdy piłki nie poda!- powiedział, co wywołało jeszcze większą falę śmiechu.- Widziałem jak patrzył na mnie błagalnym wzrokiem mówiącym "nie wychodż!"- dodał.
-Myślisz, że się mu spodobała?- zapytałamjednak później żałowałam że nie ugryzłam się w język.
-No wiesz. Brunetka, niebieskie oczy, długie nogi, zgrabna... Musiałby być gejem, żeby mu się nie spodobała.- no tak, z jego wypowiedzi jasno wynikałom że on również jest zainteresowany moją przyjaciółką.
-Hmm.. no to może nie będzie tak źle.- stwierdziłam.
-Hahaha. Nie byłbym tego taki pewnien.- naśmiewał się Lewy.
-Dlaczego?
-Bo Mario bardzo się stresuje jak rozmawia z dziewczyną, która mu się podoba. Kiedyś poszedł na randkę z Nicol. Biedny tak się zdenerwował, że aby jakoś rozpocząć rozmowę rzucił jej pod nogi kasztan i powiedział "Hej mała, czy to twój kasztan?"- nie wiem jak tak głupi tekst może wywołać tyle śmiechu, ale wiem, że nie mogliśmy się uspokoić.
-Wiesz co Robert, lepiej już wracajmy. Może jest jeszcze szansa na uratowanie Mario przed totalną kompromitacją.- powiedziałam, kiedy w końcu złapałam oddech. Skierowałam się w stronę drzwi, a Robert szedł za mną. Nagle poczułam jak o coś zachaczam jedną nogą i lecę do przodu. Resztkami sił udało mi się złapać równowagę i nie upaść. Odwróciłam głowę do tyłu i zobaczyłam roześmianą twarz Lewego, który, jak się okazało, podłożył mi nogę, bo stwierdził, że "będzie zabawnie".
-Lewandowski ! Przegiąłeś!- krzyczałam z udawaną złością, a on rechotał jak głupi. W rezultacie i ja wybuchłam śmiechem.
Kiedy weszłam do gabinetu byłam mile zaskoczona. Angela i Mario całkiem nieźle się dogdywali. Zerknęłam na Roberta a on wzruszył ramionami i delikatnie się uśmiechną. Poprosiłam chłopaków, żeby poszli i przekazali reszcie drużyny, że za 10 minut mają być w szatni.
-Majka, co to do cholery miało być?- zapytała z delikatnym uśmiechem Angela.
-Yyyy... Ale co ?- udawałam, że zupełnie nie wiem o czym mówi.
-Co ?! No ta akcja z Mario! Wiem, że to twoja sprawka! Twoja i Roberta.
-Też cię kocham. No ale nie mów, że ci się nie podobało?- spojrzałam na nią pytającym wzrokiem i poruszyłam brwiami.
-Na początku miałam ochotę zapaść się pod ziemię! Myślałam, że cię zabiję ! No ale w sumie nie było źle. Całkiem fajny facet z tego Mario. Tylko na początku gadał jakieś głupoty.- kąciki jej ust lekko uniosły sie ku górze.
-Oho, czyżbym widziała jakąś iskierkę w twoim oku ?
-Daj spokój! Lepiej zajmij się sobą i Robertem.- powiedziała pokazując mi język.
-A ty dalej swoje... Mówiłam ci, że tu nie ma się czym zająć. Lubimy się, ot co.
-Ty chyba go lubisz trochę bardziej.- drążyła Angelika.
-Nie mam już do ciebie siły... Idę do szatni !
Weszłam do pomieszczenia, gdzie wszyscy już na mnie czekali i zgodnie z prośbą trenera "wygłosiłam mowę" na temat zaufania w drużynie. Kiedy już skończyłam, postanowiłam zrobić im krótki test.
-Marco i Robert, chodźcie tu na chwilę.-poczekałam aż ustawią się przede mną- Reus stań za Lewym, on odchyli się do tyłu, a ty go złapiesz.- zwróciłam się do Niemca.
-Nie! Czemu ja? On mnie nie złapie!- protestował Lewandowski a cała szatnia miała uśmiechy na twarzach.
-No stary, daj spokój, złapię cię.- zapewniał Marco z diabelskim uśmieszkiem.
-No dobra.- tak jak prosiłam, Lewy odchylił się do tyłu, a Reus się odsunął. W rezultacie Robert zaliczył dość konkretną glebę.
-Ała! No i co?! Mówiłem, że się odsunie!- krzyczał Lewy, a cała drużyna miała z niego ubaw.
-No widzisz. Wiedziałeś, że on cię nie złapie, a mimo to postanowiłeś mu zaufać. Egzamin zaliczony!- powiedziałam niemogąc powstrzymać śmiechu- A tak na marginesie, mała zemsta za dzisiejszą akcję przed gabinetem.- dodałam.
-Jesteś mi winna porządny masaż!- narzekał Robert trzymając się za plecy.
-Dobra, nie będę was już męczyć. Widzimy się jutro, jeżeli ma ktoś do mnie jakąś sprawę to zapraszam do gabinetu.
Wyszłam z szatni i udałam się do siebie. Zaraz za mną wpadł Błaszczykowski.
-Maja, bo jest sprawa.- zaczął Kuba, robiąc maślane oczy.
-No słucham, o co chodzi.- zapytałam i uśmiechnęłam się do niego.
-Dzisiaj rano przyjechała Agata z Oliwką, no i wiesz... Długo jej nie widziałem, więc chciałem ją dzisiaj zaprosić na kolację.-wyjaśniał- Tyle, że nie mam z kim zostawić małej. Mogłabyś z nią posiedzieć ? Koło 22 bym ją odebrał.
-Pewnie, nie ma problemu. To o której mam po nią przyjechać?
-No.. a dasz radę teraz ?
-No okej.- pozbierałam swoje rzeczy i byłam gotowa do wyjścia.
-Dziękuję. Jesteś kochana.- zwrócił się do mnie nie ukrywając radości.
Wychodząc ze stadionu spotkałyśmy Mario. Podszedł do Angeli i o czymś rozmawiali. Kuba wsiadł do swojego auta, a ja czekałam na przyjaciółkę. Po chwili przybiegła i oznajmiła, że nie jedzie ze mną, bo Mario zaprosił ją do kina. Zanim zdążyłam zareagować, jej już nie było.
**********************
O 18 byłam razem z Oliwką w domu. Muszę przyznać, że jest to najsłodsze dziecko na świecie. Odstawiłam małą na dywanik, rozłożyłam jej zabawki i poszłam zrobić budyń. Oliwce chyba bardzo smakował, bo zjadła cały pomijając fakt, że ubrudziła siebie i wszystko wokół. Kiedy wycierałam resztki jedzenia ze stołu, ktoś zapukal do drzwi.
-O cześć. Co ty tu robisz?- zapytałam zdezorientowana stojącego przede mną Roberta.
-Przyszedłem z nadzieją, że cię gdzieś wyciągnę.
-No, ale ja nie jestem sama.- powiedziałam, a na jego twrzy rysowało się zmieszanie.
-Aha, w takim razie nie będę przeszkadzać.- już chciał iść, ale go zatrzymałam.
-Nie no coś ty, nie przeszkadzasz. Może wejdziesz?- otworzyłam szerzej drzwi i zaprosiłam go do środka.
-Oliwka, mamy towarzystwo.- powiedziałam do dziewczynki, a ona pobiegła i wskoczyła na ręce do Roberta.
-Wujek Lobelt! - krzyczała. Muszę przyznać, że było to urocze. Lewy z małą dziewczynką na rączkach wyglądał słodko.
-A więc to jest ten twój gość.- powiedział odstawiając Oliwkę na podłogę.
-No tak, a co ty myślałeś?- zapytałam z uśmiechem.
-Że może jest u ciebie jakiś facet.
-No, a gdyby nawet, to co z tego?
-To wtedy byłbym zazdrosny.- nie spodziewałam się  takiego szczerego wyznania. Nic nie odpowiedziałam, bo najzwyczajniej w świecie nie wiedziałam co powiedzieć. Poszłam do bawiącej się Oliwki i usiadłam na kanapie. Robert jak gdyby nigdy nic usiadł obok i zaczęliśmy rozmawiać. Oliwka zaczęła trochę marudzić, więc poszłam położyć ją do swojego łóżka. Musiała być bardzo zmęczona, bo zaraz zasnęła. Wróciłam do pokoju, gdzie siedział Robert. Czułam jak przeszywa mnie wzrokiem, a w dodatku ten jego łobuzerski uśmiech. Zjednej strony mnie peszył, a z drugiej bardzo go lubiłam.
- Myślałem, że dziś to ja zajmę miejsce w twoim łóżku.- powiedział i podszedł do mnie.
Czułam zapach jego perfum, a nogi miałam jak z waty. Mimo tego nie mogłam mu ulec. Za kogo on mnie ma ?
-Aha. A mówił ci już ktoś, że myślenie nie jest twoją najmocniejszą stroną ?- powiedziałam po czym się odsunęłam.
-Oj no nie złość się. Żartowałem tylko. Lubię cię czasami podenerwować. Jesteś wtedy taka urocza.
-Daruj sobie okej? Zachowaj te teksty dla swoich napalonych fanek.- nadal nie dawałam za wygraną.
-Ktoś tu chyba jest zazdrosny.
-Haha. I co, że to niby ja jestem zazdrosna o ciebie?- powiedziałam unosząc brwi.
-Tak. Tak właśnie jest. Bronisz się przed tym, ale to jest silniejsze od ciebie.
-Robert błagam... Nie bądź śmieszny.- on podszedł jeszcze bliżej, a kiedy chciałam się odsunąć, uchwycił moją twarz i mnie pocałował. Byłam na niego cholernie zła. Nie jestem jakąś pierwszą lepszą, która wskoczy mu do łóżka. Z całej siły go odepchnęłam od siebe. W tym momencie usłyszałam jak otwierają się drzwi, a do mieszkania weszli Angelika i Mario. Robert patrzył na mnie i zastanawiał się co zrobię. Postanowiłam udawać że nic się nie stało, ponieważ była to sprawa pomiędzy mną a nim, więc nie chciałam jej roztrząsać przy świadkach. Robert, Angela i Mario poszli do salonu, a ja udałam się do sypialni, aby zobaczyć co z Oliwką. Mała spała jak aniołek, ale ja nie miała ochoty przebywac w towarzystwie Lewandowskiego, więc usiadłam przy biurku i zaczęłam porządkować papiery- w końcu i tak musiałabym to zrobić. Była godzina 21, kiedy Mario i Robert od nas wyszli. Wtedy mogłam odetchnąć z ulgą. Niestety w mojej głowie, cały czas odtwarzał się moment, w którym on mnie pocałował. Gdyby zrobił to w innych okolicznościach, to pewnie był mu uległa. Co za ironia losu... Kiedy Robert opuścił moje mieszkanie, stwierdziłam, że mogę już wyjść z pokoju. Jednak nie chciałam o niczym mówić Angeli, bo wiedziałam jak zareaguje. Z pewnością powiedziałaby, że zmarnowałam "świetną okazję".
-No i jak tam randka z Mario?- zapytałam i usiadłam na kanapie.
-To nie była randka, tylko zwykłe spotkanie.- zaprzeczała Angelika.
-Jak zwał, tak zwał.
-Ty mi lepiej powiedz, co tu robił Lewandowski?- zapytala zaciekawionym głosem.
-Nic, tak tylko przyszedł.- odpowiedziałam ze zmieszaniem. Angela już chciała mnie zarzucić masą pytań, ale wtedy wszedł Kuba. Zabrał Oliwkę i podziękował mi za opiekę. Kiedy wyszedł, ja również postanowiłam się szybko ewakuować, aby uniknąć rozmowy z przyjaciółką. Nie potrafiłabym jej dłużej okłamywać, a wiedziałam, że nie miałabym innego wyjścia.
-Co za dzień... Angela, przepraszam cię, ale porozmawiamy jutro. Jestem strasznie zmęczona, więc idę pod prysznic a później prosto do łóżka.
-Dobra, ja jeszcze chwilę posiedzę.
-Okej, to dobranoc.- powiedziałam i poszłam do łazienki. Z tego całego zamieszania zapomniałam, że jutro jest ten mecz i muszę wcześniej wstać. Na samą myśl o tym, moje życie straciło sens.

_____________________________________________________________
Jest już kolejny rozdział. Postanowiłam go dodać bez większych poprawek ponieważ widzę, że bardzo się niecierpliwicie, o czym świadczy komentarz jednej z dziewczyn który właśnie wstawiam niżej . xd

dawaj opowiadanie!

No także tego, pisać się szybciej nie da, uwierzcie mi, przynajmniej nie w moim przypadku. Nie lubię dodawać czegoś, co nie do końca mi się podoba więc musicie mi wybaczyć .

P.S.: I proszę na mnie nie krzyczeć ! xd 



Mrrr.. Fabregas w garniturze zawsze spoko !  

Komentować ! :D