środa, 31 lipca 2013

Rozdział XIV



-Mogę ?- stanął nade mną i zapytał. Byłam zaskoczona, ale też ciekawa dlaczego przyszedł. Za wszelką cenę chciała ukryć moje zmieszanie, więc nic nie odpowiedziałam tylko kiwnęłam głową na znak, że się zgadzam. Bałam się, że mój głos zacznie drżeć i zdradzę to, jak na mnie działa jego obecność. Przez chwilę siedzieliśmy nic nie mówiąc. Słychać było tylko szum wody i śmiech bawiących się dzieci.
-Pamiętasz ? Kiedyś lubiliśmy ze sobą rozmawiać. - przerwał milczenie. Spojrzałam na niego jakby chcąc się upewnić, że mówi do mnie i wyczytać z jego twarzy cokolwiek, co pomogłoby mi odpowiedzieć. Jednak na nic moje próby. Robert siedział cały czas patrząc się przed siebie, głowę miał lekko przekręconą w drugą stronę.
-To ty przestałeś się odzywać, bez żadnego wytłumaczenia.
-Ja ci miałem coś tłumaczyć ?
-No a przepraszam ja ?- zapytałam ze zdziwieniem i zdenerwowaniem - To chyba ty miałeś po mnie przyjechać, a nie ja po ciebie i to ty mnie wystawiłeś, a nie ja ciebie!
-Ah, czyli jak twój chłopak otworzył mi drzwi w samych bokserkach, to miałem usiąść na kanapie i poczekać aż skończycie robić to, co zaczęliście ?- zapytał z ironią, a ja nie wiedziałam o czym on mówi. Chciałam żeby mi to wyjaśnił, ale w tym momencie zaraz przy nas pojawiła się Lara.
-O misiaczku ! Tutaj jesteś, wszędzie cię szukałam.- przerwała nam i rzuciła się na Lewandowskiego .
-No a stało się coś ?
-Nie ale stęskniłam się za tobą.
Boże, ta scenka była tak słodka, że mało się nie porzygałam. Stwierdziłam, że nie będę im przeszkadzać w tych czułościach, więc rzuciłam zwykłe "cześć" i wróciłam do hotelu. Na dzień dobry dostałam opieprz od przyjaciółki, że poszłam gdzieś i nikomu nie powiedziałam gdzie. Oczywiście mogłam ją skłamać, że spacerowałam po plaży, ale adwokat Angelika Kumorek zawsze na pełnej czujności. Nie pozostało mi nic innego, jak opowiedzieć jej o rozmowie z Robertem.
-Czyli w końcu ci powiedział.- zaczęła Angela.
-To ty o tym wiedziałaś ?!
-No tak... Robert powiedział to Mario i...
-I co ? Nie zamierzałaś mi nic powiedzieć ?
-Boże, Majka uspokój się ! Nie dowiedziałam się o tym od razu tak ?!
-To kiedy on ci to powiedział ?
-Jak wróciłyśmy z zakupów przed przyjazdem tutaj. Przepraszam cię, ale nie chciałam się wtrącać w wasze sprawy.
-Nie to ja przepraszam, nie powinnam na ciebie krzyczeć. Angela, czyli on myśli, że ja się z Danielem wtedy przespałam tak?
-No... a nie ?
-Nie ! Oszalałaś ?!
Wyjaśniłam jej całą sytuację, która miała miejsce tamtego dnia. Patrzyła na mnie wielkimi oczami, w sumie się jej nie dziwię. Historia jak z jakiegoś filmu, pewnie gdyby ktoś mi to opowiadał, to sama bym nie uwierzyła. Wiedziałam, że muszę porozmawiać z Lewandowskim, ale nie tutaj. Postanowiłam zdobyć się na tą rozmowę, ale dopiero jak wrócimy do Dortmundu, tak będzie najlepiej.

-Majka ! Zaraz wychodzimy pospiesz się !
-Już, już. Powiedz mi tylko ta torebka, czy ta ?
-Ta mała jest lepsza.
Po chwili do naszego pokoju przyszedł Mario i Marco i wyszliśmy z hotelu. Na dole stała reszta, czyli Kuba, Łukasz, Robert, Lara i Ilkay. Poszliśmy do pierwszego napotkanego klubu, ale był tam straszny tłok, więc szukaliśmy dalej. W końcu trafiliśmy na "Bunch". Wyglądał całkiem nieźle, nie jak jakiś tani pub, tylko taki porządny klub z dobrą muzyką. Tu również było dużo ludzi, ale był o niebo lepszy od wszystkich pozostałych. Nie trzeba było długo czekać, aby alkohol zaczął lać się strumieniami. Polacy imprezują, to jest oczywiste. Dzisiaj więcej pili chłopcy, ponieważ my postanowiłyśmy trochę odpuścić. Kiedy wszystkim w loży humory już dopisywały, chłopcy zaczęli się naśmiewać z jednej z tancerek. No nie ma co ukrywać, nie szło jej najlepiej, ruchami przypominała trochę robota z bajek. Angela spojrzała na mnie porozumiewawczym wzrokiem, a ja już wiedziałam co jej chodzi po głowie.
-Gdzie idziecie ?- zapytali chłopcy kiedy wstałyśmy od stolika.
-Pokazać jej jak się tańczy.- odpowiedziałyśmy z uśmiechem i poszłyśmy przed siebie.
Weszłyśmy na scenę a obok nas w momencie znaleźli się piłkarze. Wyglądali jak nasi bodygardzi, ponieważ nikomu nie pozwalali podejść bliżej. Muszę przyznać, że gdyby nie alkohol, to na pewno nie zdobyłybyśmy się na takie coś, ale jak się bawić to się bawić. Oczywiście zawsze zachowywałyśmy przy tym zasady przyzwoitości. Nigdy ani mi, ani Angeli nie zdarzyło się wrócić z imprezy z ledwo poznanym chłopakiem, albo też w ogóle nie wrócić na noc. Po krótkim pokazie naszych umiejętności postanowiłyśmy zejść ze sceny, gdyż w naszą stroną zmierzali ochroniarze. Resztę imprezy przetańczyliśmy wszyscy razem na środku parkietu. Jednak robiło się coraz później i tak koło 4 wszyscy już byliśmy bardzo zmęczeni, więc postanowiliśmy się powoli zbierać. Z naszej paczki najlepiej trzymałam się ja, Angela i Mario, który dziś również postawił na delikatną abstynencję. Do hotelu wracałam z uwieszonym na mnie Marco, normalnie to każdemu innemu facetowi kazałabym radzić sobie samemu, ale dla niego byłam w stanie się poświęcić. Myślałam, że trzeźwy Marco jest zupełnie nie do ogarnięcia, ale to co on wygaduje po kilku głębszych to jest tragedia. Nigdy się tak bardzo nie uśmiałam.
*rozmowa Mario i Angeliki*
-Żartujesz chyba ?- z niedowierzaniem spojrzał na swoją dziewczynę
-Nie no, rozmawiałam z nią dzisiaj. Wcale nie było tak, jak myśli Lewy.
-W sumie, sam nie do końca byłem pewien tego, że ona z nim faktycznie... no wiesz..
-No ty mogłeś nie być pewien, ale ja powinnam od razu jej to wszystko powiedzieć.
-Daj spokój, to nie twoja wina. Sami strasznie namieszali.
-No tak i właśnie boję się, że tego nie odkręcą. Oboje są strasznie uparci, a Majka to już w ogóle. Trzeba im jakoś pomóc.
**
Po bardzo długiej i męczącej drodze w końcu dotarliśmy do hotelu. Odstawiłam Marco do jego łóżka i poszłam do swojego pokoju. Angelika patrzyła na mnie uważnym wzrokiem, tak jakby chciała o coś zapytać, ale nie wiedziała jak to zrobić. Usiadłam na brzegu jej łóżka i postanowiłam ułatwić jej zadanie.
-No mów, o co chodzi, tylko szybko, bo jestem trochę zmęczona.- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej.
-Porozmawiasz z nim ?
-Ale z kim ?
-Majka, nie udawaj...
-No dobra, tak porozmawiam, ale ja wrócimy do Niemiec. Nie wiem, czy jeszcze jest sens, bo on przecież ma dziewczynę, ale jeśli tego nie wyjaśnię, to będę się źle z tym czuła.
Na tym zakończyłyśmy naszą rozmowę i poszłyśmy spać. W sumie ja zanim zasnęłam jeszcze długo myślałam. Zastanawiałam się jak ja mu to wszystko mam powiedzieć, przecież to aż śmiesznie brzmi. Na pewno mi w to nie uwierzy, żaden facet by nie uwierzył.

____________________________________
Mamy 14 ;) Sczerze mówiąc, to coraz mnie mi się podoba to opowiadanie, więc powoli będę zmierzać do końca, gdyż nie mam już pomysłów ;) Postaram się jeszcze jakoś to dociągnąć, bo nie chciałabym zostawić go nieskończonego. No, ale narazie życzę miłego czytania i proszę o komentarze ;)
 ********

Ubranie Majki
 
 

poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział XIII



Obudziłam się i pierwsze, co poczułam to ogromny ból głowy. Każdy, nawet najmniejszy ruch, był dla mnie męką. Po wielu próbach udało mi się w końcu otworzyć oczy i wstać z łóżka. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 9.26.
-Angela wstawaj ! Do 10 wydają śniadanie, więc jeżeli chcesz coś zjeść to się pośpiesz. - potrząsłam nią delikatnie i pobiegłam do łazienki, żeby się ogarnąć. Po 10 minutach byłyśmy gotowe i szybko wyszłyśmy z pokoju. Na stołówce siedzieli już Marco, Kuba i Mario, a po chwili dołączył Łukasz. Korzystając z dwóch wolnych miejsc postanowiłyśmy się do nich przysiąść.
-O dziewczyny !- krzyknął Reus, a ja czułam pulsujący ból w mojej głowie.
-Błagam Marco mów ciszej.- powiedziała Angela niemal szeptem.
-Kuba ! Przyjacielu! Mógłbyś podać mi czystą szklankę?!- moja przyjaciółka popatrzyła gniewnym wzrokiem na krzyczącego Mario, a chłopcy byli rozbawieni zaistniałą sytuacją. Dla nich było to śmieszne, a mi się wydawało, że moja głowa eksploduje.
-Oczywiście, że tak!- odpowiedział Kuba i zaczął "niechcący" obijać jedną szklanką o drugą.
-I ty Brutusie ?- popatrzyłam na niego przymrużonymi oczami, po czym razem z Angelą wzięłyśmy talerze i przesiadłyśmy się do innego stolika. Chłopcy jeszcze głośniej krzyczeli, żebyśmy wróciły, a ja miałam ochotę ich zabić.
-Co za mendy.- stwierdziła Angelika.
-Spokojnie, zemścimy się jeszcze. Jedz szybko i idziemy na plaże.
-Chyba śnisz ! Ja ostatkiem sił dotarłam na śniadanie, a ty mi każesz prażyć się na tym słońcu z moim bólem głowy ?
-Nie histeryzuj ! Mam sprawdzony sposób na kaca. 10 minut i będziemy jak nowe.- powiedziałam z cwaniackim uśmiechem i zabrałam sie za jedzenie śniadania.
Po posiłku wróciłyśmy do pokoju. Angela poszła wziąć zimny prysznic, a ja zamówiłam dwie mocne kawy z ekspresu. Kiedy ona wyszła, również poszłam oblać się zimną wodą, później wypiłyśmy kawę i dało się żyć. Nie było jeszcze idealnie, ale o niebo lepiej niż rano.
-Majka, jesteś boska.- pochwaliła mnie przyjaciółka.
-Wiem, wiem. Dobra wskakuj w strój i idziemy na plażę.
Wychodząc z hotelu spotkałyśmy chłopaków, którzy szli w tą samą stronę co my. Oczywiście nie obyło się bez żadnych aluzji co do naszego wyglądu i humoru podczas śniadania, ale postanowiłyśmy to zignorować i szłyśmy przed siebie. Od naszego hotelu na plaże nie było daleko, więc po chwili czułam pod swoimi stopami gorący piasek. Przed moimi oczami rozlewał się piękny ocean. Woda z daleka przybierała odcień błękitu, natomiast z bliska była praktycznie przeźroczysta. Szybko znaleźliśmy miejsce na rozłożenie swoich rzeczy i wszyscy pobiegliśmy do wody. Teraz nie miałam wątpliwości, co do tego, że faceci dojrzewają później. Zachowywali się jak małe dzieci, które cieszą się jak ochlapią swoją koleżankę wodą, jednak nie zmienia to faktu, że wyglądali uroczo. Czułam się trochę nieswojo w towarzystwie Roberta, ale tylko na początku. Później zamieniliśmy parę zdań i to o dziwo z jego inicjatywy. Widziałam jak Lara obserwuje nas z brzegu, nie wiem co mnie podkusiło, ale chciałam jej po prostu zrobić na złość, więc zaczęłam go niewinnie dotykać po ramieniu, czy też chlapać wodą. Niestety szybko pożałowałam tego, że zaczęłam tą zabawę, bo po chwili przerodziła się ona w wielką bitwę wodną. Chłopcy przytapiali się nawzajem, oczywiście nie oszczędzili również mnie i Angeliki. Po wyczerpującej wojnie damsko-męskiej postanowiliśmy się trochę powygrzewać na słońcu. Przechodząc koło blondi czułam na sobie jej wzrok, wiedziałam, że będzie chciała się na mnie odegrać za tą dzisiejszą akcję, ale szczerze mówiąc to liczyłam na jakiś ruch z jej strony. Może być ciekawie. Chłopcy wpadli na pomysł, żeby iść zagrać w piłkę plażową. Niedaleko nas znajdowały się dwa boiska, więc podzieliliśmy się na 4 drużyny po 2 osoby, ponieważ nie wszyscy chcieli grać. Na przykład dziewczyna Lewandowskiego bała się o swoje tipsy, chociaż ja podejrzewam, że mimo swojego wieku nie opanowała jeszcze techniki odbijania piłki. Na jednym boisku grali Kuba z Łukaszem przeciwko Marco i Ilkayowi, z kolei na drugim ja z Robertem przeciwko Angeli i Mario. Zaczęliśmy mecz i muszę przyznać całkiem nieźle nam to szło. W sumie czemu się dziwić, Robert ma to praktycznie we krwi, a ja pomimo mojej kontuzji nie zapomniałam jak się gra i raz od czasu mogę sobie pozwolić na mały mecz. Ostatecznie wygraliśmy z nimi 2:0.
-Żądam rewanżu !- bulwersował się Goetze.
-Ależ oczywiście, z przyjemnością znowu pokażemy wam jak się wygrywa.- odpowiedziałam, po czym z Robertem zaczęliśmy się śmiać. Lara widząc, że dobrze dogaduję się z Lewym postanowiła podkreślić, że on jest z nią i momentalnie pojawiła się obok uwieszona na jego ramieniu. Nastała niezręczna cisza, którą postanowił przerwać Marco.
-To co wracamy na obiad, później może kręgle w hotelu, no a wieczorkiem jakaś imprezka co ?- zaproponował blondyn wykonując przy tym jakieś dziwne ruchy, zwane przez niego tańcem.
-Z tobą to ja do warzywniaka czasami wstydzę się iść.- stwierdził Mario.
-Pff, nie chcesz to nie. Majka na pewno ze mną pójdzie prawda ?- Reus podszedł do mnie obejmując mnie w talii i zawadiacko się uśmiechnął.
-Ohh, z tobą zawsze przystojniaczku.- odpowiedziałam z zalotnym wyrazem twarzy i wybuchliśmy ogromną falą śmiechu.
Ktoś z boku mógłby pomyśleć, że ja i Reus jesteśmy parą, ale ja po prostu uwielbiałam tego faceta. Nikt nie potrafił poprawić mi humoru w taki sposób jak on. Kochałam go, to na pewno, ale raczej jako przyjaciela, brata, kogoś ważnego w moim życiu, jednak nie wyobrażałam sobie nas jako pary. Z jego strony wyglądało to tak samo. Bardzo brakuje mi mojej rodziny, dawno już się z nimi nie widziałam. Zawsze świetnie dogadywałam sie z moim bratem i to głównie za nim najbardziej tęsknię, dlatego cieszę się, że mam tutaj przy sobie Marco.
Tak jak ustaliliśmy, po obiedzie poszliśmy na kręgle. Goetze za wszelką cenę chciał się odegrać za mecz siatkówki, więc postanowił, że zrobimy konkurs w kręgle. On z Angeliką kontra ja i Robert. Muszę przyznać, że nie często miałam styczność z tą dyscypliną, więc nie należę do mistrzów tej gry, jak się okazało Robert też nie. Jako że oboje nie lubimy przegrywać postanowiliśmy opracować plan B. Za każdym razem, kiedy rzucał Mario lub Angelika ja wybuchałam śmiechem albo Robert udawał, że się krztusi. Niby dziecinne rozwiązanie i trochę nie fair, ale ostatecznie znowu ich pokonaliśmy. Nie obeszło się bez złości Mario.
-To się nie liczy ! Oszukiwaliście !
-Daj spokój Mario... Po prostu nie potrafisz przegrywać !- ze śmiechem stwierdził Lewy.
-Dobra chłopcy, tylko się nie pobijcie !
-No wtedy na pewno bym wygrał- zapewniał Mario.
-Tsa, chyba Bursztynowego Słowika za piszczenie z bólu.- zaripostował Robert, a wszyscy zaczęli się śmiać.
Po rozegranym "turnieju" w kręgle Mario z Angeliką poszli do pokoju, Kuba z Marco i Łukaszem postanowili iść na piwo, a ja poszłam się przejść. Chciałam złapać trochę oddechu przed wieczorną imprezą. Spacerując po plaży znalazłam ciche i spokojne miejsce na lekkim wzniesieniu. Nie było tam ludzi, bo większość wygrzewała się przy oceanie. Rozmyślałam o tym, że świetnie się dziś bawiłam razem z Robertem. Wkroczyłam na niebezpieczny tor, bo zaczęłam odczuwać to, że tęsknię za jego towarzystwem. Nie chciałam się do tego przyznać, ale teraz nie miałam wyboru. Tęskniłam i to cholernie. Co gorsza, byłam strasznie zazdrosna o niego. Za każdym razem, kiedy delikatnie się o mnie otarł, kiedy czułam zapach jego perfum miałam motyle w brzuchu. Odwróciłam się do tyłu i zobaczyłam, że w moją stronę zmierza właśnie on.

___________________________________________________________
Rozdział 13 - mam nadzieję, że nie będzie pechowy ;) Co do tego, że dodałam tak późno to bardzo Was przepraszam. Zepsuł mi się komputer i cudem udało się uchronić wszystkie dokumenty ( w tym również opowiadanie). Kiedy następny ? Hmm... w sumie sama nie wiem. Jak będę miała trochę czasu i pomysłów to dodam, mam nadzieję, że szybciej niż ten. Co prawda jest trochę krótki, ale są wakacje więc nie do końca mam tyle wolnego, żeby pisać. Czytaj, komentuj, chwal, krytykuj ( niepotrzebne skreślić) . ENJOY ! 


#zajebiścieciepło!

niedziela, 21 lipca 2013

Informacja

Witam. Chciałabym Was serdecznie przeprosić, że tak długo nie dodaję nowego rozdziału, ale przez ostatni czas nie mogłam nic napisać. Na szczęście już coś się odblokowało i rozdział 13 jest prawie skończony. Myślę, że pojawi się w przeciągu 1-2 dni. Liczę na Waszą cierpliwość i wyrozumiałość.

piątek, 12 lipca 2013

Rozdział XII



Przez ostatnie dwa dni starałam się zachować spokój. Gdzieś w głębi mnie siedziała obawa przed spotkaniem z Robertem, ale robiłam wszystko, żeby o tym nie myśleć. Niestety im bliżej wylotu, tym bardziej bałam się tego co będzie.

Dziś nadszedł ten dzień. Wakacje na Hawajach, do tego tylu facetów wokół... Każda na moim miejscu skakałaby z radości, a ja mam coraz większe wątpliwości związane z tym, czy na pewno powinnam lecieć. Z jednej strony bardzo się cieszę, ponieważ odkąd pamiętam marzyłam o tym miejscu, jednak obecność Roberta wywołuje we mnie strach. Sama dokładnie nie wiem dlaczego. Może jest to spowodowane tym, że nie radzę sobie z jego ignorancją wobec mnie. Czuje się jakby znęcał się nade mną psychicznie. W gruncie rzeczy wolałabym, żeby mnie uderzył, to mniej boli i rany szybciej się goją. Im więcej o tym myślałam, tym bliższe byłam rezygnacji z wylotu, jednak ilekroć wspomniałam o moich wątpliwościach, Angelika znajdowała miliard powodów, dla których nie powinnam tego robić.  Ta dziewczyna powinna pomyśleć o zawodzie adwokata- byłaby świetna. Równo o godzinie 7.3- pod mój dom podjechała taksówka. Zabrałam swoją walizkę i zeszłam na dół. Droga na lotnisko zajęła mi 15 minut. Przed budynkiem czekała na mnie Angela i Mario. W trójkę weszliśmy do środka i skierowaliśmy się do miejsca odprawy. Nagle poczułam ukłucie w sercu. Przystanęłam w miejscu, choć wcale nie chciałam. To było coś jakby moje nogi odmówiły posłuszeństwa. Spojrzałam na moją przyjaciółkę i sądząc po jej minie, ona chyba też nie mogła uwierzyć w to co widzi. Przy całej reszcie drużyny stał Lewandowski z jakąś blondi uwieszoną na jego ramieniu.
-Majka chodź. Nie zwracaj na niego uwagi.- mówił Mario a ja nadal nie mogłam się ruszyć. Miałam ochotę stamtąd uciec, jednak w głowie zabrzmiały mi słowa "Musisz wstać i iść dalej". Zrozumiałam, że teraz nie ma już odwrotu. Cieszyłam się, że nie zdążył zobaczyć mojego zawahania, w przeciwnym razie dostrzegłby moją słabość.
-No Majka, głowa do góry, piersi do przodu i pokaż temu debilowi co traci.- powiedziała Angelika, a ja stwierdziłam, że skorzystam z jej rady.
Podeszliśmy przywitać się z Kubą, Łukaszem i Marco, którzy stali trochę dalej od wszystkich.
-Kuba, co to jest za blondi?- zapytał Mario
-Stary nie mam pojęcia, ale jej głupota jest aż męcząca.- odpowiedział Błaszczykowski na co zareagowaliśmy śmiechem, a oczy reszty powędrowały w naszą stronę.
-O Majka !- usłyszałam głos Gundogana- Dobbrze, że jesteś. Czy udzielasz porad psychologicznych podczas urlopu ?
-W zasadzie to nie, ale dla ciebie mogę zrobić wyjątek. Stało się coś ?
-Nie no jeszcze nie, ale wiesz, na plaży będzie tyle lasek w bikini, że ja nie wiem czy poradzę sobie z moim seksoholizmem.- przez chwilę miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, tak jak zrobili to moi przyjaciele, ale widząc poważną minę Ilkaya zrezygnowałam. Pierwsza zasada psychologa: nie śmiać się z cudzych problemów.
-Stary, ale pomyśl. Najpierw któraś musiałaby cię chcieć. A sądząc po twoich majtkach w kwiatki, które wybrała ci mama, nie będziesz miał z tym problemu.- naśmiewał się Marco.
-Moja mama ma świetny gust i to wcale nie są kwiatki tylko motyle !- wykrzyczał zdenerwowany Gundogan, a chłopcy składali się ze śmiechu.- Widzisz Majka, oni ciągle się ze mnie śmieją !
-Nie przejmuj się nimi. Jeżeli będziesz potrzebował pomocy to możesz przyjść.- Ilkay odetchną z ulgą, rzucił "dziękuję" i poszedł.
-Wiesz co, teraz na prawdę doceniam twoją pracę. Takie problemy to nie lada wyzwanie.- ze śmiechem powiedział Marco.
-Ani słowa więcej Reus, bo może się to źle dla ciebie skończyć !- zagroziłam, co skutecznie podziałało, na blondyna, bo nic więcej już nie powiedział.
Przeszliśmy odprawę i po chwili wszyscy siedzieliśmy w samolocie. Na moje nieszczęście dwa miejsca przede mną siedział Robert z blondi. Tyle dobrze, że siedziałam z Reusem, bo wiedziałam że nie będę myśleć przy tej dwójce. W sumie przy Marco ogólnie ciężko się myśli więc lot przebiegł bez żadnych zakłóceń. Ten człowiek ma w sobie taką charyzmę, że nie da się przy nim nudzić. Cały czas się śmiałam, aż nie chcę myśleć ile zmarszczek mi przybędzie.

Kiedy dojechaliśmy pod hotel, był już wieczór. Wszyscy dokonaliśmy rezerwacji, a pani z recepcji poinformowała nas, że za godzinę zaczyna się hotelowa impreza nad basenem. Stwierdziliśmy, że to dobry pomysł na rozpoczęcie wakacji. Udaliśmy się do swoich pokoi. Okazało się, że mój i Angeliki jest na samej górze, a zaraz obok będą Mario, Marco, Kuba i Łukasz. Wyszłyśmy na balkon, który dzieliłyśmy z chłopakami i nie mogłyśmy nacieszyć oczu. Widok był przepiękny. Cudne błękitne morze, wokół złocisty piasek. W oddali widać było pięknie oświetlone budynki- jednym zdaniem, żyć nie umierać. Wróciłyśmy do pokoju i zaczęłyśmy wybierać ubrania. Ostatecznie zdecydowałam się na krótkie spodenki i luźną bluzkę. Zważywszy na to, że impreza odbędzie się nad basenem postanowiłyśmy pod spód założyć strój kąpielowy. Kiedy już się ubrałyśmy poszłyśmy po chłopaków i razem z nimi zeszłyśmy na dół.

Muzykę słychać było wszędzie, ludzie bawili się w najlepsze, alkohol lał się strumieniami, a kolorowe drinki robiły wrażenie. Po kilku szklankach, jakie zafundowali mi i Angeli chłopcy, byłyśmy już lekko wstawione. Moja przyjaciółka porwała na parkiet Mario, a ja jakiegoś faceta, który od dłuższego czasu się mi przyglądał. Poza tym, trzeba przyznać, że był bardzo przystojny. Mój nowo poznany partner-Jose, pozwalał sobie na bardzo śmiały taniec, ale nie reagowałam, bo wiedziałam, że obok są Marco, Kuba i Łukasz, więc jestem bezpieczna. Nagle poczułam jak ktoś odciąga Jose ode mnie. Odwróciłam się do tyłu i zobaczyłam wściekłą minę Roberta. Chwycił mnie za łokieć i pociągnął w stronę holu.
-O co ci chodzi ?!- krzyknęłam na niego.
-O co ? O to, że dajesz się obmacywać jakiemuś kolesiowi. Majka ty go nawet nie znasz !
-No i super ! Nie twój interes ! Zajmij się swoją dziewczyną, a ode mnie się odczep. W co ty grasz człowieku?!- nie miałam ochoty dłużej ciągnąć tej rozmowy. Co on sobie wyobrażał ? Odwróciłam się na pięcie i poszłam w stronę basenu. Po drodze minęłam Marco, który prawdopodobnie wszystko słyszał.

*rozmowa Marco i Roberta*
-Do niedawna myślałem, że nie jesteś z Majką, bo jesteś głupi, ale teraz zmieniłem zdanie. Ty jesteś totalnym idiotą ! Po cholerę brałeś tutaj tą blondi ?- zapytał go Reus.
-Myślałem, że Majka weźmie ze sobą tego buraka Daniela.- odpowiedział zdenerwowany Robert.
-Jedynym burakiem jakiego tu widzą jesteś ty. Powiedz mi, zdarza ci się czasami myśleć, ale racjonalnie ?- kontynuował poirytowany Marco.
-Szczerze ? Ostatnio coraz rzadziej.- z rezygnacją stwierdził Robert.
-Zauważyłem. Dobra trzeba będzie to jakoś naprawić, ale to nie dzisiaj, bo ona najprawdopodobniej nie chce cię teraz widzieć.
-Dzięki. Ty to zawsze potrafisz człowieka podbudować.- zironizował Lewy.
**
Nigdy w życiu nie byłam na lepszej imprezie. Gdyby pominąć incydent z Lewandowskim byłoby jeszcze lepiej. O godzinie 4 rano wróciłyśmy do pokoju. Jedyne, co byłyśmy w stanie zrobić to wziąć prysznic i położyć się spać. Leżąc w łóżku próbowałam sobie jakoś wytłumaczyć zachowanie Roberta. Jedyne, co przychodziło mi  do głowy to to, że po prostu jest zazdrosny. Po dłuższym namyśle uznałam tą teorię za bezsensowną. Gdyby tak było, to nie olewałby mnie przez ostatnie dwa miesiące i nie zaprosiłby blondi na Hawaje. W takim razie dlaczego tak się zdenerwował ? Na to pytanie nie zdążyłam sobie odpowiedzieć, bo zmęczenie skumulowało się z alkoholem i po prostu zasnęłam.

_______________________________________________________
Rozdział 12 gotowy. Co prawda miałam go dodać wczoraj, ale nie miałam czasu. Postanowiłam, że będę dodawać zdjęcia tego jak bohaterka jest ubrana. Nie wiem, czy pod każdym rozdziałem, ale tam gdzie będzie to potrzebne to na pewno. Życzę miłego czytania i proszę o komentowanie. Im więcej komentarzy tym szybciej kolejny rozdział ! :D

Ubranie Majki (impreza)

 

czwartek, 11 lipca 2013

#smuteczek

David Villa odchodzi z FC Barcelony do Atletico Madryt. Najlepszy strzelec reprezentacji hiszpanii został sprzedany za 5.1 mln euro (wg mnie śmieszna cena). Piłkarz przyznaje, że chciał przejść do tego klubu, a Barca mu to ułatwiła. Miejmy nadzieję, że to właśnie dlatego zgodzili się na tak niską cenę. Ja ze swojej strony chciałabym powiedzieć, że jest mi bardzo przykro, że odchodzi z Barcelony, ale i tak o nim nie zapomnę. Długie spekulacje na temat transferu pozwoliły nie tylko mi, ale reszcie Cules pogodzić się z tą decyzją. Życzę mu wszystkiego dobrego w nowym klubie, wielu goli, i szczerze mówiąc to nie obraże się nawet jeśli kilka strzeli Barcelonie ;) POWODZENIA VILLA ! <3



NIGDY !

sobota, 6 lipca 2013

Rozdział XI



Zasnęłam dopiero o 4 nad ranem. Byłam kompletnie rozbita i niewyspana. Poszłam do łazienki i kiedy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze miałam ochotę krzyczeć. Wyglądałam tragicznie, popuchnięte oczy, czerwone policzki, blada twarz... Szybko przemyłam się wodą i przeczesałam włosy. Udałam się do kuchni i zaparzyłam sobie kawę. Nie miałam ochoty na nic do jedzenia. Kiedy wlewałam wodę do kubka, ktoś zapukał do drzwi. Otwierając je zobaczyłam w nich moją przyjaciółkę.
-Majka co się wczoraj stało ? Dlaczego tak szybko wyszłaś ? - zaczęła równocześnie podążając za mną w stronę kanapy.
-Zerwałam z Danielem.- odpowiedziałam tonem zupełnie wyzutym z wszelkich emocji.
-Ale... dlaczego ? Przecież jeszcze wczoraj rano...
-Tak. Jeszcze wczoraj rano byłam naiwną dziewczyną, która myślała, że uwierzy we własne kłamstwa.
-Chodzi o Lewego prawda ? Rozmawiałaś z nim na imprezie ? On też jakoś zniknął.
-Widział ja całuje się z Danielem, w sumie jak on mnie całuje bo ja nie mogłam oderwać wzroku od Roberta. W pewnym momencie odwrócił się i po prostu wyszedł.
-Przykro mi, że tak to wyszło.
-A wiesz co w tym wszystkim jest najgorsze ?- błądziłam pustym wzrokiem po pokoju- chciałam wszystko rzucić i po prostu za nim pobiec. Żałosne co nie ? Byłam w objęciach mojego chłopaka, którego rzekomo kochałam, a miękły mi nogi na widok innego. Boże... jestem beznadziejna.
-Majka nigdy więcej tak nie mów rozumiesz ?! Jesteś wspaniała, piękna i silna. - jej słowa jakoś mnie nie przekonały. Ja silna ? Dobre sobie... Gdybym była silna to nie przepłakałabym całej nocy...- Co teraz zamierzasz zrobić ? Może porozmawiaj z Robertem.
-Nie ma szans. Nie będę się narzucać, gdyby chciał to sam by się odezwał. Myślę, że najlepszym rozwiązaniem będzie powrót do Polski.
-Co ? Chyba żartujesz ! Chcesz uciec tak ?
-Nazywaj to jak chcesz. Wszystko się strasznie skomplikowało. Sama nie wiem co robić...
-Nie wiesz? To pozwól, że podsunę ci pewne rozwiązanie. Pamiętasz te słowa ? "Musisz wstać i iść dalej, albo wcale nie wstawać" - oczywiście, że doskonale je pamiętałam. To samo usłyszałam dokładnie 4 lata temu- Tak więc teraz sama zdecyduj. Albo zostaniesz tutaj i razem posprzątamy ten bałagan, albo wrócisz do Polski i do końca życia będziesz zadawać sobie pytanie "co by było gdyby". No więc jak ?- zapytała wstając z kanapy i wyciągając rękę w moją stronę. Bez dłuższego zastanawiania zrobiłam to samo.
-No to jak już wstałaś to nie masz wyjścia.-powiedziała śmiejąc się.- Idziemy !
-Ale gdzie ?- zapytałam zdziwionym głosem
-Boże Majka... Ty byś beze mnie zginęła... Za trzy dni jedziesz na Hawaje, więc potrzebne ci porządne zakupy. Wiesz, nie żebym miała coś do twoich ubrań, ale dresy i jeansy nie sprawdzą się przy tamtej pogodzie.
-Ale, ja nie mogę tam jechać. Angela, on tam będzie...
-Tak, owszem będzie i co z tego ? Pojedziesz tam i będziesz się świetnie bawić, a przy okazji pilnować Mario, żeby nie poczuł się za bardzo wolny.- powiedziała z uśmiechem.
-Aaa, czyli masz w tym swój interes... No tak czy inaczej nie wiem czy to jest dobry pomysł...
-Ależ oczywiście, że nie jest dobry... To jest wspaniały pomysł.
-No niech ci będzie. Daj mi chwilę, muszę się ogarnąć.
Po długich godzinach spędzonych między sklepowymi półkami, w końcu mogłyśmy usiąść i odpocząć. Angela miała racje, zakupy były potrzebne nie tylko mojej szafie, ale również mi. Mój humor nie był jeszcze idealny, ale na pewno lepszy od tego porannego. Postanowiłyśmy zamówić sobie kawę w "coffee heaven". Po chwili nasze zamówienia do nas dotarły.
-Dziękuję ci, że mnie tutaj wyciągnęłaś. Bardzo mi to pomogło.- zwróciłam się do przyjaciółki.
-No widzisz jak ja cię dobrze znam.
-No chyba nawet lepiej niż ja sama.
-Ale ci zazdroszczę... Cały tydzień na Hawajach z tyloma przystojniakami !
-Daj spokój zboczeńcu ! To są tylko i wyłącznie moi koledzy. Z resztą wielu z nich ma już żony i dzieci.
-Co nie zmienia faktu, że jest na co popatrzeć. - rozmarzyła się Angela.
-No tu muszę się zgodzić.
-Oo, w końcu wrócił humor. No i nie przejmuj się tak tym Robertem. Wszystko się jakoś ułoży. - powiedziała kładąc rękę na moim ramieniu.
-Wiesz co, masz rację. Co ma być to będzie. Ja zamierzam się tam świetnie bawić  a on niech robi co chce .
-O i takie podejście mi się podoba .
Siedziałyśmy w kawiarni jeszcze jakieś pół godziny, po czym zorientowałyśmy się, że strasznie długo nam zeszło na tych zakupach. Pożegnałyśmy się i po 20 minutach byłam już w swoim mieszkaniu. Rozpakowałam torby, jeszcze raz zerknęłam na rzeczy, które kupiłam i byłam bardzo zadowolona.
*rozmowa Mario i Angeliki*
-Angela gdzie ty się tak długo podziewałaś ?- nerwowo zapytał Mario kiedy dziewczyna weszła do domu.
-Jej, przepraszam miśku, ale byłam z Majką na zakupach.- podeszła i dała brunetowi buzi w policzek
-Nic się nie stało, ale martwiłem się. Mogłaś mi powiedzieć.
-Tak, wiem, ale jakoś zupełnie mi to wyleciało z głowy, nie wiedziałam że zajmie nam to tyle czasu.
-No dobrze. A powiedziałaś jej dlaczego Lewy się do niej nie odzywa ?
-Nie. To znaczy miałam taki zamiar, ale zrezygnowałam. Oni muszą sobie to sami na spokojnie wyjaśnić. Jeżeli tego nie zrobią, to nawet ja im nie pomogę. Nie chcę się wtrącać, tak będzie najlepiej.
-Wiesz, w sumie to może i racja. Trochę mi go szkoda, bo widać, że mu na niej zależy.
-Daj spokój... Majka dzisiaj wyglądała okropnie i podejrzewam że tak też się czuła. Jestem pewna że nie przespała nocy. Wiesz że ona wczoraj zerwała z Danielem ?
-Co ? Przecież na imprezie wyglądało wszystko okej.
-No tak, ale później zobaczyła Roberta i wszystko wróciło...
-Cholera, co za ludzie no... Tak sobie komplikować życie. Dobrze, że ja nie mam takich problemów.- stwierdził Mario i pocałował Agelikę.- o właśnie, prawie zapomniałem. Mam dla ciebie niespodziankę.
-Jaką ?- dziewczyna przeniosła na niego pytający wzrok.
-Baardzo fajną niespodziankę.
-Mario ! No mów !
-No dobrze już, dobrze. Dzisiaj Klopp nam powiedział, że zwolniło się kilka miejsc, bo nie każdy ma możliwość, żeby jechać na Hawaje z przyczyn rodzinnych. Więc powiedziałem mu, że ja zabieram ciebie. Jeżeli się zgadzasz .
-Oczywiście, że się zgadzam !- krzyknęła- dziękuję ci. Kocham cię najbardziej na świecie .
-Ja ciebie też słoneczko.
**
Kiedy jadłam obiad zadzwonił mój telefon.
-Jadę na Hawaje !- posłyszałam piszczący głos mojej przyjaciółki.
-Co ? - zapytałam bo nie do końca wiedziałam o co chodzi.
-No jadę z wami na wakacje . Mario mi przed chwilę powiedział.
-Łaaaaaa ! No to super !
-No też się cieszę ! Będzie super mówię ci. Dobra muszę już kończyć, bo Mario coś ode mnie chce .
-Dobrze to do zobaczenia .
Bardzo się cieszyłam z tego, że Angela będzie tam ze mną. Czułam się pewniej bo nie będą mnie otaczać sami faceci. Co prawda z Łukaszem i Kubą świetnie się dogadywałam i mogłam na nich liczyć, ale to nie to samo co przyjaciółka. Jej mogłam powiedzieć o wszystkim. Z uśmiechem na twarzy kończyłam jeść obiad. Wiedziałam, że czas spędzony na Hawajach zapamiętam do końca mojego życia. Zawsze marzyłam o wakacjach w takim pięknym miejscu, a jak jeszcze dołączyć do tego całą drużynę BVB... O tak, to muszą być świetne wakacje.


_____________________________________________________________
Tamtadam ! No i mamy rozdział 11. Ja się bardzo cieszę, nie wiem jak wy, ponieważ komentarzy raczej po sobie nie zostawiacie... No ale cóż, jak narazie będę pisać, mam nadzieję, że się zmobilizujecie i zostawicie swoje opinie. Hmm, co do rozdziału to sama nie wiem jak go ocenić. Narazie nic konkretnego między Majką i Robertem się nie dzieje, ale wiecie , nie może się wszystko tak szybko wyjaśnić, bo byłoby to nudne. W następnej części postaram się napisać coś z udziałem boskiego Lewandowskiego ;) Tym czasem życzę miłego czytania . 


Dla odmiany łapcie Reusa <3