Dzisiaj mój
wspaniały plan zapoznania Angeliki i Mario miał zostać wcielony w życie. Po
długich namowach i tłumaczeniach Jurgen zmiękł i zgodził się na to, aby Angela
przyszła na trening. Lewandowski załatwił sprawę z Goetze, więc wszystko było
dopięte na ostatni guzik. W pracy miałam być o godzinie 13, więc miałam dużo
czasu. Obudziłam moją przyjaciółkę i usiadłyśmy przy stole, żeby zjeść
śniadanie.
-Jak się
dziś czujesz?- zapytałam troskliwym głosem.
-Wiesz,
właściwie to czuję się bardzo dobrze. Widocznie dortmundzkie powietrze ma na
mnie pozytywny wpływ.- odpowiedziała Angela z uśmiechem, którego już dawno u
niej nie widziałam.
-To świetnie
się składa, bo zabieram cię ze sobą. Chłopcy mają trening więc posiedzimy,
pooglądamy sobie i się pośmiejemy.
-Serio ? No
to super !- entuzjastycznie zareagowała przyjaciółka.
-Ubierz się
ładnie. Twój Mario tam bedzie !
-Taaa...
chciałabym żeby był mój. Daj spokój, on mnie tam nawet nie zauważy.- odparła i
udała się do swojego pokoju.
-To się
jeszcze okaże.- powiedziałam pod nosem.
-Mówiłaś coś
?- wychyliła głowę zza drzwi.
-Nie, nie
nic. Musiałaś się przesłyszeć.
***********************************
-Angela ! Za
5 minut wychodzimy .
-Okej. Ja
już jestem gotowa.
Wzięłam
jeszcze tylko potrzebne dokumenty i wyszłyśmy. Jechałyśmy samochodem, a Angela
przeszywała mnie wzrokiem. To mnie trochę przerażało, wyglądała tak jakby
chciała mnie o coś zapytać, ale nie wiedziała jak.
-O co
chodzi?- postanowiłam ułatwić jej zadanie.
-Majka...
Czy ty i Robert...- zaczęła
-Nie ! No
coś ty !- nie pozwoliłam jej dokończyć pytania, bo wiedziałam do czego
zmierza.- Skąd ci to przyszło do głowy?
-Skąd? Może
stąd, że zanim wyjechałaś do Niemiec miałaś kompletnego bzika na jego punkcie !
Nie powiesz mi teraz, że jest ci obojętny.
-Angela, czy
ty się w ogóle słyszysz ? On jest młodym, przystojnym pilkarzem, więc może mieć
każdą.- powiedziałam nieco zgaszonym głosem.
-Majka !
Ogarnij się ! Mowisz tak, jakbys była stara i brzydką panną z dwójką dzieci.-
zironizowała Angela.
-Wiesz, że
nie o to mi chodzi. Ja nie potrzebuje faceta, któremu nigdy nie będę w stanie
zaufać. Mam już dość takich toksycznych związków i kto jak kto ale ty powinnaś
wiedzieć dlaczego.- tłumaczyłam- No i jesteśmy na miejscu.
Angelika
widząc moją niechęć do drążenia tematu dała sobie spokój. Wysiadłyśmy z
samochodu i udałyśmy się do mojego gabinetu, ponieważ musiałam zostawić
papiery. Do rozpoczęcia treningu było jeszcze trochę czasu, więc postanowiłam
ją oprowadzić po stadionie. Pokazałam jej pomieszczenie, w którym znajdowały
się wszystkie puchary, medale, dyplomy, statuetki i inne nagrody zdobyte przez
Borussię, a było tego sporo. Następnie ruszyłyśmy w stronę boiska, gdzie zaczął
się już trening. Siedziałyśmy na trybunach i komentowałyśmy różne dziwne zachowania
piłkarzy. Po skończonym treningu, który dziś trwał aż 2 godziny, trener
poprosił mnie, abym zrobiła im test na zaufanie. Uznał, że przed jutrzejszym
meczem jest to bardzo ważne. Udałyśmy się więc do mojego gabinetu, abym mogła
się przygotować. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Kiedy powiedziałam
"proszę" ukazał się w nich Lewy i Goetze. Ah, no tak, zupełnie
zapomniałam o mojej małej intrydze. Spojrzałam na przyjaciółkę, na jej twarzy
można było dostrzec strach, zaskoczenie, stres i masę innych emocji.
-Hej Majka.
Możemy na chwilkę?- z uśmiechem zapytał Robert.
-Pewnie,
wejdźcie. Angela, Roberta już znasz, a to -jak doskonale wiesz- jest Mario.-
Ofiary mojego planu podały sobie ręce i co chwilę zerkali na siebie ze
zmieszaniem, co nie uszło mojej i Roberta uwadze. Z trudem powstrzymywaliśmy
się od śmiechu, bo sytuacja była komiczna. Wyglądali jak zawstydzeni
nastolatkowie.
-Majka,
mógłbym z tobą porozmawiać na osobności?- zapytał Lewandowski.
-Pewnie, to
może wyjdziemy.- popatrzyłam na Angelę, która wysłała mi mordercze spojrzenie.
Po chwili
byliśmy już na korytarzu i oboje wybuchliśmy śmiechem.
-Robert, ona
mnie zabije za tą akcje !
-Nie martw
się. Mi Goetze już nigdy piłki nie poda!- powiedział, co wywołało jeszcze
większą falę śmiechu.- Widziałem jak patrzył na mnie błagalnym wzrokiem
mówiącym "nie wychodż!"- dodał.
-Myślisz, że
się mu spodobała?- zapytałamjednak później żałowałam że nie ugryzłam się w
język.
-No wiesz.
Brunetka, niebieskie oczy, długie nogi, zgrabna... Musiałby być gejem, żeby mu
się nie spodobała.- no tak, z jego wypowiedzi jasno wynikałom że on również
jest zainteresowany moją przyjaciółką.
-Hmm.. no to
może nie będzie tak źle.- stwierdziłam.
-Hahaha. Nie
byłbym tego taki pewnien.- naśmiewał się Lewy.
-Dlaczego?
-Bo Mario
bardzo się stresuje jak rozmawia z dziewczyną, która mu się podoba. Kiedyś
poszedł na randkę z Nicol. Biedny tak się zdenerwował, że aby jakoś rozpocząć
rozmowę rzucił jej pod nogi kasztan i powiedział "Hej mała, czy to twój
kasztan?"- nie wiem jak tak głupi tekst może wywołać tyle śmiechu, ale
wiem, że nie mogliśmy się uspokoić.
-Wiesz co
Robert, lepiej już wracajmy. Może jest jeszcze szansa na uratowanie Mario przed
totalną kompromitacją.- powiedziałam, kiedy w końcu złapałam oddech.
Skierowałam się w stronę drzwi, a Robert szedł za mną. Nagle poczułam jak o coś
zachaczam jedną nogą i lecę do przodu. Resztkami sił udało mi się złapać
równowagę i nie upaść. Odwróciłam głowę do tyłu i zobaczyłam roześmianą twarz
Lewego, który, jak się okazało, podłożył mi nogę, bo stwierdził, że
"będzie zabawnie".
-Lewandowski
! Przegiąłeś!- krzyczałam z udawaną złością, a on rechotał jak głupi. W
rezultacie i ja wybuchłam śmiechem.
Kiedy
weszłam do gabinetu byłam mile zaskoczona. Angela i Mario całkiem nieźle się
dogdywali. Zerknęłam na Roberta a on wzruszył ramionami i delikatnie się
uśmiechną. Poprosiłam chłopaków, żeby poszli i przekazali reszcie drużyny, że
za 10 minut mają być w szatni.
-Majka, co
to do cholery miało być?- zapytała z delikatnym uśmiechem Angela.
-Yyyy... Ale
co ?- udawałam, że zupełnie nie wiem o czym mówi.
-Co ?! No ta
akcja z Mario! Wiem, że to twoja sprawka! Twoja i Roberta.
-Też cię
kocham. No ale nie mów, że ci się nie podobało?- spojrzałam na nią pytającym
wzrokiem i poruszyłam brwiami.
-Na początku
miałam ochotę zapaść się pod ziemię! Myślałam, że cię zabiję ! No ale w sumie
nie było źle. Całkiem fajny facet z tego Mario. Tylko na początku gadał jakieś
głupoty.- kąciki jej ust lekko uniosły sie ku górze.
-Oho,
czyżbym widziała jakąś iskierkę w twoim oku ?
-Daj spokój!
Lepiej zajmij się sobą i Robertem.- powiedziała pokazując mi język.
-A ty dalej
swoje... Mówiłam ci, że tu nie ma się czym zająć. Lubimy się, ot co.
-Ty chyba go
lubisz trochę bardziej.- drążyła Angelika.
-Nie mam już
do ciebie siły... Idę do szatni !
Weszłam do
pomieszczenia, gdzie wszyscy już na mnie czekali i zgodnie z prośbą trenera
"wygłosiłam mowę" na temat zaufania w drużynie. Kiedy już skończyłam,
postanowiłam zrobić im krótki test.
-Marco i
Robert, chodźcie tu na chwilę.-poczekałam aż ustawią się przede mną- Reus stań
za Lewym, on odchyli się do tyłu, a ty go złapiesz.- zwróciłam się do Niemca.
-Nie! Czemu
ja? On mnie nie złapie!- protestował Lewandowski a cała szatnia miała uśmiechy
na twarzach.
-No stary,
daj spokój, złapię cię.- zapewniał Marco z diabelskim uśmieszkiem.
-No dobra.-
tak jak prosiłam, Lewy odchylił się do tyłu, a Reus się odsunął. W rezultacie
Robert zaliczył dość konkretną glebę.
-Ała! No i
co?! Mówiłem, że się odsunie!- krzyczał Lewy, a cała drużyna miała z niego ubaw.
-No widzisz.
Wiedziałeś, że on cię nie złapie, a mimo to postanowiłeś mu zaufać. Egzamin
zaliczony!- powiedziałam niemogąc powstrzymać śmiechu- A tak na marginesie,
mała zemsta za dzisiejszą akcję przed gabinetem.- dodałam.
-Jesteś mi
winna porządny masaż!- narzekał Robert trzymając się za plecy.
-Dobra, nie
będę was już męczyć. Widzimy się jutro, jeżeli ma ktoś do mnie jakąś sprawę to
zapraszam do gabinetu.
Wyszłam z
szatni i udałam się do siebie. Zaraz za mną wpadł Błaszczykowski.
-Maja, bo
jest sprawa.- zaczął Kuba, robiąc maślane oczy.
-No słucham,
o co chodzi.- zapytałam i uśmiechnęłam się do niego.
-Dzisiaj
rano przyjechała Agata z Oliwką, no i wiesz... Długo jej nie widziałem, więc
chciałem ją dzisiaj zaprosić na kolację.-wyjaśniał- Tyle, że nie mam z kim
zostawić małej. Mogłabyś z nią posiedzieć ? Koło 22 bym ją odebrał.
-Pewnie, nie
ma problemu. To o której mam po nią przyjechać?
-No.. a dasz
radę teraz ?
-No okej.-
pozbierałam swoje rzeczy i byłam gotowa do wyjścia.
-Dziękuję.
Jesteś kochana.- zwrócił się do mnie nie ukrywając radości.
Wychodząc ze
stadionu spotkałyśmy Mario. Podszedł do Angeli i o czymś rozmawiali. Kuba
wsiadł do swojego auta, a ja czekałam na przyjaciółkę. Po chwili przybiegła i
oznajmiła, że nie jedzie ze mną, bo Mario zaprosił ją do kina. Zanim zdążyłam
zareagować, jej już nie było.
**********************
O 18 byłam
razem z Oliwką w domu. Muszę przyznać, że jest to najsłodsze dziecko na
świecie. Odstawiłam małą na dywanik, rozłożyłam jej zabawki i poszłam zrobić
budyń. Oliwce chyba bardzo smakował, bo zjadła cały pomijając fakt, że
ubrudziła siebie i wszystko wokół. Kiedy wycierałam resztki jedzenia ze stołu,
ktoś zapukal do drzwi.
-O cześć. Co
ty tu robisz?- zapytałam zdezorientowana stojącego przede mną Roberta.
-Przyszedłem
z nadzieją, że cię gdzieś wyciągnę.
-No, ale ja
nie jestem sama.- powiedziałam, a na jego twrzy rysowało się zmieszanie.
-Aha, w
takim razie nie będę przeszkadzać.- już chciał iść, ale go zatrzymałam.
-Nie no coś
ty, nie przeszkadzasz. Może wejdziesz?- otworzyłam szerzej drzwi i zaprosiłam
go do środka.
-Oliwka,
mamy towarzystwo.- powiedziałam do dziewczynki, a ona pobiegła i wskoczyła na
ręce do Roberta.
-Wujek
Lobelt! - krzyczała. Muszę przyznać, że było to urocze. Lewy z małą dziewczynką
na rączkach wyglądał słodko.
-A więc to
jest ten twój gość.- powiedział odstawiając Oliwkę na podłogę.
-No tak, a
co ty myślałeś?- zapytałam z uśmiechem.
-Że może
jest u ciebie jakiś facet.
-No, a gdyby
nawet, to co z tego?
-To wtedy
byłbym zazdrosny.- nie spodziewałam się takiego
szczerego wyznania. Nic nie odpowiedziałam, bo najzwyczajniej w świecie nie
wiedziałam co powiedzieć. Poszłam do bawiącej się Oliwki i usiadłam na kanapie.
Robert jak gdyby nigdy nic usiadł obok i zaczęliśmy rozmawiać. Oliwka zaczęła
trochę marudzić, więc poszłam położyć ją do swojego łóżka. Musiała być bardzo
zmęczona, bo zaraz zasnęła. Wróciłam do pokoju, gdzie siedział Robert. Czułam
jak przeszywa mnie wzrokiem, a w dodatku ten jego łobuzerski uśmiech. Zjednej
strony mnie peszył, a z drugiej bardzo go lubiłam.
- Myślałem,
że dziś to ja zajmę miejsce w twoim łóżku.- powiedział i podszedł do mnie.
Czułam
zapach jego perfum, a nogi miałam jak z waty. Mimo tego nie mogłam mu ulec. Za
kogo on mnie ma ?
-Aha. A
mówił ci już ktoś, że myślenie nie jest twoją najmocniejszą stroną ?-
powiedziałam po czym się odsunęłam.
-Oj no nie
złość się. Żartowałem tylko. Lubię cię czasami podenerwować. Jesteś wtedy taka
urocza.
-Daruj sobie
okej? Zachowaj te teksty dla swoich napalonych fanek.- nadal nie dawałam za
wygraną.
-Ktoś tu
chyba jest zazdrosny.
-Haha. I co,
że to niby ja jestem zazdrosna o ciebie?- powiedziałam unosząc brwi.
-Tak. Tak
właśnie jest. Bronisz się przed tym, ale to jest silniejsze od ciebie.
-Robert
błagam... Nie bądź śmieszny.- on podszedł jeszcze bliżej, a kiedy chciałam się
odsunąć, uchwycił moją twarz i mnie pocałował. Byłam na niego cholernie zła.
Nie jestem jakąś pierwszą lepszą, która wskoczy mu do łóżka. Z całej siły go
odepchnęłam od siebe. W tym momencie usłyszałam jak otwierają się drzwi, a do
mieszkania weszli Angelika i Mario. Robert patrzył na mnie i zastanawiał się co
zrobię. Postanowiłam udawać że nic się nie stało, ponieważ była to sprawa
pomiędzy mną a nim, więc nie chciałam jej roztrząsać przy świadkach. Robert,
Angela i Mario poszli do salonu, a ja udałam się do sypialni, aby zobaczyć co z
Oliwką. Mała spała jak aniołek, ale ja nie miała ochoty przebywac w
towarzystwie Lewandowskiego, więc usiadłam przy biurku i zaczęłam porządkować
papiery- w końcu i tak musiałabym to zrobić. Była godzina 21, kiedy Mario i
Robert od nas wyszli. Wtedy mogłam odetchnąć z ulgą. Niestety w mojej głowie,
cały czas odtwarzał się moment, w którym on mnie pocałował. Gdyby zrobił to w
innych okolicznościach, to pewnie był mu uległa. Co za ironia losu... Kiedy
Robert opuścił moje mieszkanie, stwierdziłam, że mogę już wyjść z pokoju.
Jednak nie chciałam o niczym mówić Angeli, bo wiedziałam jak zareaguje. Z
pewnością powiedziałaby, że zmarnowałam "świetną okazję".
-No i jak
tam randka z Mario?- zapytałam i usiadłam na kanapie.
-To nie była
randka, tylko zwykłe spotkanie.- zaprzeczała Angelika.
-Jak zwał,
tak zwał.
-Ty mi
lepiej powiedz, co tu robił Lewandowski?- zapytala zaciekawionym głosem.
-Nic, tak
tylko przyszedł.- odpowiedziałam ze zmieszaniem. Angela już chciała mnie
zarzucić masą pytań, ale wtedy wszedł Kuba. Zabrał Oliwkę i podziękował mi za
opiekę. Kiedy wyszedł, ja również postanowiłam się szybko ewakuować, aby
uniknąć rozmowy z przyjaciółką. Nie potrafiłabym jej dłużej okłamywać, a
wiedziałam, że nie miałabym innego wyjścia.
-Co za
dzień... Angela, przepraszam cię, ale porozmawiamy jutro. Jestem strasznie
zmęczona, więc idę pod prysznic a później prosto do łóżka.
-Dobra, ja
jeszcze chwilę posiedzę.
-Okej, to
dobranoc.- powiedziałam i poszłam do łazienki. Z tego całego zamieszania
zapomniałam, że jutro jest ten mecz i muszę wcześniej wstać. Na samą myśl o
tym, moje życie straciło sens.
_____________________________________________________________
Jest już kolejny rozdział. Postanowiłam go dodać bez większych poprawek ponieważ widzę, że bardzo się niecierpliwicie, o czym świadczy komentarz jednej z dziewczyn który właśnie wstawiam niżej . xd
Nawet podoba mi się twój blog :)
OdpowiedzUsuńMario taki nieśmiały do dziewczyn? :P
Czekam na kolejny rozdział.
Dzięki, ja twój też czytam :) A co do Mario to stwierdziłam, że ktos w tym opowiadaniu musi robić za nieśmałego chłopaka i padło na niego :D
UsuńPo prostu Me gusta *_*
OdpowiedzUsuńnie marudź :3
OdpowiedzUsuń