Po wakacjach
na Hawajach, trzeba było wrócić do zimnej, szarej i marnej rzeczywistości w
Dortmundzie. No cóż, odpoczynek był, to teraz praca. Jest już październik, więc
pogoda znacznie się pogorszyła. Nie ma już pięknego słońca i tego zapachu lata.
Wstałam o godzinie 6 rano. Dzień jak co dzień, trzeba było iść do pracy.
Ostatnimi czasy piłkarze często do mnie przychodzą. Na pewno ma to związek z
rozgrywkami Ligi Mistrzów, z każdym meczem, coraz poważniejszy rywal. Wszyscy
się tym stresują, wiadomo, zdobyć taki tytuł to wielkie uznanie. Całe moje
teraźniejsze życie kręci się praktycznie wokół Borussi. Siedzę w gabinecie od
godziny 8 do 16, a później jestem tak zmęczona, że na nic nie mam siły. W
gruncie rzeczy cieszę się, że nie mam zbyt dużo czasu dla siebie. Angelika
zajęta jest teraz swoją pracą, chłopcy mają treningi i również są później
zmęczeni, pewnie nawet bardziej niż ja, więc przypuszczam, że niemiałabym co ze
sobą zrobić. Przez ostatni czas popadłam w straszną rutynę, nic ciekawego nie
dzieje się w moim życiu.
W pracy jak
zwykle- mnóstwo problemów o różnym podłożu. Jedni przychodzą do mnie, z
poważnymi sprawami, a inni po prostu migają się od treningu. Ale to może nawet
dobrze, że są takie osoby, które przyjdą porozmawiać tak o niczym ważnym. Dla
mnie to taki odpoczynek od myślenia i przytłaczających mnie spraw. Do domu
wróciłam jak zwykle bez żadnych sił do życia. Z powodu braku jakiegokolwiek
produktywnego zajęcia postanowiłam wziąć długą, relaksującą kąpiel. Nalałam do wanny
gorącej wody, wlałam truskawkowy płyn do kąpieli, zapaliłam kilka zapachowych
świec i mogłam się poddać przyjemnej rozpuście. Woda zaczęła się już robić
chłodna i dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że spędziłam w łazience prawie
godzinę. Szybko wyszłam i owinęłam się ręcznikiem, po czym wciągnęłam na siebie
przygotowane wcześniej ubranie, które składało się z szarych dresów, białej
bokserki i żółtej bluzy z kapturem. Włosy związałam w luźnego koka i
postanowiłam coś zjeść. Kiedy szłam do kuchni usłyszałam, że ktoś dzwoni do
drzwi. Zdziwiłam się, bo nie wiedziałam kto to może być. Miałam tylko nadzieję,
że żaden z piłkarzy, bo pomimo całej sympatii, nie miałam ochoty na rozmowę o
footballu. Podeszłam do drzwi i zobaczyłam w nich moją przyjaciółkę. Zaskoczyła
mnie swoją wizytą, bo nie widziałyśmy się od powrotu z wakacji, czyli od dwóch
tygodni.
-Hej. Co
powiesz na babski wieczór ?- stanęła w drzwiach i wyciągnęła przed siebie
butelkę czerwonego wina.
-Czytasz mi
w myślach.- odpowiedziałam i zaprosiłam ją do środka.
Usiadłyśmy
na ziemi obłożone mnóstwem poduszek. Miedzy nami stały dwa kieliszki i
przyniesione przez nią wino. Na początku rozmawiałyśmy na neutralne tematy,
głownie o pracy, jednak wiedziałam, że coś jest nie tak. W pewnym momencie
zapadła cisza i wtedy utwierdziłam się w swoim przekonaniu.
-Ej, co jest
?- zapytałam zatroskanym głosem.
-Hm, nic
tylko tak ostatnio jakoś z Mario się mijamy. Wiesz, on ma trening, ja mam
pracę. Kiedy wracamy do domu to już praktycznie nie mamy na nic siły. Czasami
nawet ze sobą nie rozmawiamy, bo nie ma kiedy. Boję się, że coś się popsuje
między nami.- mówiła obracając kieliszek w dłoniach.
-Angela nie
martw się. Mario jest w ciebie zapatrzony jak w obrazek, kocha cię i to widać na
kilometr. Zobaczysz, wszystko się ułoży. Za niedługo między meczami będą
większe przerwy i mniej treningów. Znajdziecie więcej czasu dla siebie.
-Hm, może i
masz rację. A co z tobą i Robertem ? Wyjaśniłaś mu tamtą sytuację ?
-Nie, to
raczej nie ma sensu.
-Jak to nie
ma sensu ? Przecież go kochasz tak ? Powinnaś z nim porozmawiać.
- Nie będę
się zachowywać jak jakaś nachalna idiotka. On jest z Larą to po pierwsze, a po
drugie, najwidoczniej mu na tym nie zależy, bo od tamtej rozmowy nie zamienił
ze mną ani słowa.
-Z Larą
zerwał zaraz jak wróciliśmy.- zauważyła a ja gdzieś tam w głębi duszy się
uśmiechnęłam.- Nie rozumiem, każdemu potrafisz dać dobrą radę, a nie potrafisz
pomóc sobie. - dodała, ale ja nie miałam ochoty tego ciągnąć.
W końcu udało
mi się zmienić temat na jakiś lżejszy. Posiedziałyśmy jeszcze trochę, po czym
Angela oznajmiła, że musi już wracać.
-A może
zostaniesz na noc ? Po co masz o tej porze wracać taksówką.- próbowałam ją
przekonać.
-Nie, jadę
do domu. Tyle mam z Mario, co się do niego w nocy poprzytulam, więc sama
rozumiesz.- odpowiedziała z uśmiechem.
-Dobra
wariatko, w takim razie cię nie zatrzymuję. Tylko uważaj na siebie. -
pożegnałam się z nią i odprowadziłam do drzwi.
Była dopiero 21, więc jeszcze nie chciałam iść
spać. Usiadłam przed telewizorem i oglądałam jakiś film, ale nie mogłam się na
nim skupić. Tak bardzo chciałam, żeby obok mnie siedział Robert. Oddałabym
wszystko, żeby móc z nim porozmawiać, pokłócić się, przytulić... Na samą myśl o
tym, że on może być teraz z inną ściskało mnie w żołądku. W sumie, Angela
mówiła, że już rozstał się z blondi... Kurczę, czemu to wszystko musi być takie
trudne ? Dlaczego nie mogłam zakochać się w normalnym mężczyźnie, tylko w
egoistycznym piłkarzu ? Czas upłynął mi bardzo szybko, zanim się zorientowałam
była już 23. Postanowiłam, że pora iść spać, bo jutro tradycyjnie, trzeba wstać
do pracy. Pozbierałam kieliszki, odstawiłam butelkę i ułożyłam poduszki z
powrotem na kanapę. Nagle znowu ktoś zadzwonił do drzwi. Teraz to już
kompletnie nie wiedziałam kogo tu niesie i trochę bałam się otworzyć drzwi.
Pomyślałam, że może będę udawać, że już śpię, ale gość był tak nachalny, że
cały czas maltretował mój dzwonek. Postanowiłam więc pójść i otworzyć.
Uchyliłam je delikatnie i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Przede mną stał
sam Robert. Momentalnie zalała mnie fala gorąca i nie wiedziałam co mam zrobić.
Musiałam jednak zebrać myśli w całość, opanować swoje nogi, żeby się nie
przewrócić i jakoś zareagować. Rozchyliłam drzwi szerzej, a ten bez żadnego
zaproszenia wszedł do mojego domu i zaczął mówić podniesionym głosem.
-Wiem już
wszystko. O tym całym Danielu i twoim byłym chłopaku, który cię...
-Kto ci to
powiedział ? Pewnie Angela.- przerwałam mu, bo nie chciałam, żeby dokończył to
zdanie.
-Nie istotne
kto, ważne dlaczego nie zrobiłaś tego ty.- obniżył ton i podszedł do mnie, usiłując
popatrzeć mi w oczy, ale mu na to nie pozwoliłam. Trwaliśmy w ciszy, która była
dla mnie strasznie uciążliwa. - Odpowiesz mi ?- przerwał milczenie.
-Bo nie
potrzebuje niczyjej litości okej.
-Litości ?!
Majka o czym ty znowu mówisz ?! Nie mogę przez ciebie jeść, nie mogę pić, nie
mogę spać. Nie potrafię normalnie funkcjonować, cały czas o tobie myślę.
Zastanawiam się co teraz robisz, czy chociaż czasami brakuje ci naszych rozmów
tak jak mi. Kiedy dowiedziałem się, że jesteś z Danielem, myślałem, że
zwariuję. Miałem ochotę go zabić. Majka kocham cię jak wariat, nie mogę bez
ciebie żyć i widzą to wszyscy tylko do cholery nie ty . - Lewandowski dostał
jakby słowotoku, a ja stałam i patrzyłam się na niego nie mogąc wydusić z
siebie ani słowa. Mężczyzna mojego życia wyznał mi miłość a ja co ? Stoję przed
nim i nic, zero reakcji. Mózg podpowiadał mi oczywistą i zarazem najprostszą
odpowiedź, ale ciało odmawiało posłuszeństwa. Czułam się jakbym była
sparaliżowana. Tak bardzo chciałam odpowiedzieć "ja ciebie też",
byłam jakby w transie i nie mogłam się ocknąć.
-Aha.-
zrezygnowanym głosem powiedział Robert i zaczął kierować się w stronę drzwi.
Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że jeżeli nie powiem tego teraz, to drugiej
szansy może już nie być.
-Ja ciebie
też.- zebrałam się w sobie i momentalnie serce zaczęło mi łomotać tak, jakby
chciało wyskoczyć. Robert przystanął w miejscu i odwrócił się w moją stronę.
-Co ?-
zapytał, tak jakby chciał się upewnić, że na pewno dobrze usłyszał.
-Kocham
cię.- teraz powiedziałam już pewnym głosem. Nie liczyło się nic innego, tylko
on.
Po chwili
byłam już w ramionach Lewandowskiego. Popatrzyliśmy sobie w oczy i zatopiliśmy
się w głębokim, namiętnym pocałunku, którego oboje tak długo pragnęliśmy. Świat
zawirował mi pod nogami a czas stanął w miejscu. To była najpiękniejsza chwila
w moim życiu.
-Wiesz,
wyglądasz w tym dresie bardzo sexy.- powiedział niskim tonem, a mnie aż
przeszły dreszcze.
-Uhm, do
prawdy?
-No, ale tak
myślę, że bez niego wyglądałabyś jeszcze lepiej.- dodał z łobuzerskim
uśmiechem.
-Zboczeniec.
- powiedziałam ze śmiechem.
Robert
pocałunki z moich ust przeniósł na szyję i zaczął ściągać mi bluzkę. Zanim się
zorientowałam, leżałam na łóżku w samej bieliźnie. On również nie chciał zostać
w tyle i kiedy ściągał z siebie koszulkę i jeansy mogłam podziwiać jego pięknie
wyrzeźbiony tors. W tamtej chwili byłam absolutnie najszczęśliwszą kobietą na
świecie.
-A co z
twoim jutrzejszym treningiem i moją pracą?- zapytałam kiedy tylko udało mi się
złapać trochę powietrza.
-Myślę, że
jakoś to załatwimy.- powiedział ukazując rząd białych zębów i wrócił do
poprzednich czynności.
_________________________________________________________
No więc tak, mamy rozdział 15 i to już chyba będzie ostatni. W najbliższym czasie dodam epilog, ponieważ nie widzę sensu dalszego męczenia was moimi wypocinami, choć muszę przyznać, że będzie mi brakowało tego opowiadania. Bądź co bądź, trochę się nad nim nasiedziałam ;) Tak czy inaczej, mam nadzieję, że wam się spodoba ostatni rozdział i że was nie zawiodłam. Jeżeli chodzi o mojego drugiego bloga, to planuję go kontynuować, teraz jak skończyłam to opowiadanie, powinnam mieć więcej czasu. Co do opowiadań o piłkarzach, to na pewno pomyślę nad nowym i wtedy dam jakąś notkę tutaj oraz na początku będę je publokować na stronie www.quku.org, żeby zebrać, że tak powiem "czytelników". Jak na dzisiaj z mojej strony to tyle. ;) Miłego czytania.
Ubranie Majki
super!!
OdpowiedzUsuńszkoda, ze kończysz, ale Twój wybór. I dzięki za tak fajne opowiadanie ;D
OdpowiedzUsuń