Oglądał ktoś może mecz BVB-Hofenhaim ? Porażka. Zacznijmy wgl od tego, że nie było transmisji w telewizji, więc musiałam oglądać na internecie, bez komentatorów, ale to jeszcze nic... 6 minuta - gol Lewandowskiego. Wszystko fajnie się układa, zapowiada się niezły mecz (na korzyść Borussi oczywiście) aż tu pod koniec drugiej połowy takie jaja... Najpierw faul w obronie ( chyba Hummelsa ale nie jestem pewna) i rzut karny dla Hoffenhaimu - wynik 1-1. Kilka minut później faul Weidenfellera, czerwona kartka dla niego i kolejny rzut karny. W bramce staje Grosskreutz i niestety nie broni- wynik 1-2. W doliczonym czasie gry strzela Shmelzer, wszystko fajnie, mamy remis 2-2. Nie minęła minuta, jak się okazuje gol nieuznany bo Lewandowski był na spalonym. Ostatecznie BVB przegrywa. Jeszcze na domiar złego królem strzelców bundesligi zostaje Stefan Kiessling, który wyprzedził Lewego o 1 bramkę. Świetnie się zapowiada finał LM na Wembley, po prostu cudownie. Aa no i oczywiście z "wielkim bólem" prawdziwi fani BVB, żegnają sezonowców, którzy zapewne po tym meczu stwierdzą, że Borussia to słaby klub, a Lewandowski nie potrafi grać.
Życie jest takie cudowne -.-
Na pocieszenie dam kilka zdjęć Lewego <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz