Kolejny
dzień w Dortmundzie i rośnie we mnie coraz większe przekonanie o tym, że
powinnam się tu przeprowadzić. Wyszłam na balkon i zachłysnęłam się świeżym,
letnim powietrzem. Dzień był piękny, nie mogłam go zmarnować. Szybko się
umyłam, zrobiłam lekki makijaż, ubrałam krótkie spodenki i t-shirt. Zeszłam do
recepcji, żeby oddać klucz do pokoju i nagle zobaczyłam znajomą postać siedzącą
na sofie przy wyjściu.
-Kuba, co ty
tutaj robisz?- podeszłam do niego i zapytałam z odrobiną ciekawości w głosie.
-O Majka,
nareszcie. No czekam na ciebie. Słuchaj musimy porozmawiać, ale nie tutaj. Może
masz ochotę na kawę?
-No dobra,
ale o co chodzi? Coś się stało?
-Jeszcze
nie, ale jak mi nie pomożesz to może być różnie.
Szybkim
krokiem ruszyliśmy do jego samochodu i pojechaliśmy do kawiarni na obrzeżach
miasta. Przez całą drogę nic nie mówił, zastanawiał się nad czymś. Po pewnym
czasie zaczęłam się trochę obawiać o to, czego on ode mnie chce. W końcu
zatrzymaliśmy się i poszliśmy zająć stolik w bardzo ładnej, przytulnej kawiarence.
-No więc
słucham, o co chodzi?- zapytałam podejrzliwym tonem.
-Wiesz, po
tym co mi powiedziałaś, że nie można się poddawać i w ogóle, ja dużo myślałem,
pół nocy prawie nie przespałem, ale warto było bo wpadłem na genialny pomysł.
-O Boże, mam
się bać?
-Jesteś
odważną dziewczyną, więc raczej nie. W każdym bądź razie, jesteś jedyną osobą,
która może nam pomóc wygrać ten mecz.
-Okej, Kuba
do sedna. O co dokładnie chodzi, bo ja się gubię.
-Chciałbym
żebyś przyszła na nasz jutrzejszy trening i powiedziała całej reszcie drużyny
to samo, co mi.
-Nie jestem
pewna czy to dobry pomysł. Nikt nie lubi słuchać morałów osoby, której nie zna.
-Ja jakoś
dałem radę to oni też. Proszę cię, jeżeli ty nam nie pomożesz, to nikt tego nie
zrobi.
-Nie wiem,
muszę się zastanowić.
-Okej,
pewnie, rozumiem. - powiedział zrezygnowany - To co, jaką kawę zamawiasz?
Kelnerka
przyniosła nam po chwili zamówienie i rozmawialiśmy o tym, że planuję się tu
przeprowadzić, tylko muszę znaleźć jakieś małe mieszkanie, na początek. Kuba zadeklarował
swoją pomoc przy wyborze, bo on jednak lepiej raził sobie z językiem
niemieckim, a kupno mieszkania to masa formalności. Znowu czułam się jakbym
znała go od lat. Czy to nie jest dziwne ? Po długiej rozmowie musieliśmy wracać
z powrotem, ponieważ Kuba za godzinę miał trening. Odwiózł mnie pod hotel i
jeszcze raz obiecałam mu, że przemyślę jego propozycję. Tym razem zapisał mi
swój nr w telefonie i powiedział, że jak już zdecyduję to mam do niego
zadzwonić.
Weszłam do
pokoju i rzuciłam się na łóżko. Cały czas myślałam o dzisiejszej rozmowie.
Kurczę, co ja mam zrobić, oni naprawdę mają problem, ale czy ja zdołam
cokolwiek na to poradzić? Zadzwoniłam do Angeliki, musiałam się kogoś poradzić.
Opowiedziałam jej o całej sytuacji, na początku nie mogła uwierzyć w to,
że spotkałam Kubę Błaszczykowskiego,
jednak później jak już trochę ochłonęła dało się do niej dotrzeć.
-Angela,
proszę powiedz mi co ja mam robić?
-Jak to co,
Majka, ogarnij się ! To jest być może jedyna szansa na to, aby spotkać
Lewandowskiego!
-Cholera,
wiesz, że tu nie o to chodzi. To nie jest takie proste. Kuba liczy na to, że im
pomogę, ale ja nie wiem czy dam sobie radę.
-Rozumiem
cię, ale zapamiętaj jedno. Żałować, że coś zrobiłaś, będziesz chwilę, natomiast
żałować, że czegoś nie zrobiłaś możesz przez całe życie.
-Hmm. Masz
rację. Dziękuję, wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć.
-Nie ma
sprawy. Ej, ale jak już będziesz panią Lewandowską, to nie zapomnij o starej
przyjaciółce.
-Haha.
Angela, daj spokój. Przecież wiesz, że to jest niemożliwe.
-Dobra,
dobra. Swoje wiem. Trzymaj się tam jakoś i załatw mi koszulkę Mario, koniecznie
z autografem.
-Okej
wariatko. Zobaczę co się da zrobić. Tęsknie za tobą.
-Ja za tobą
też.
-Muszę już
kończyć i zadzwonić do Kuby.
-Okej.
Powodzenia. Dasz sobie radę.
-Nie
dziękuję . Papa.
Rozłączyłam
się z Angelą, po to by zaraz wykręcić numer do Kuby. Kiedy odebrał powiedziałam
mu, że się zgadzam.
-Maja, nie
wiem jak mam ci dziękować.- odpowiedział z radością
-Spokojnie.
Narazie jeszcze nie masz za co dziękować. Zobaczymy czy coś w ogóle pomogę.
-Na pewno
pomożesz. Jeszcze raz wielkie dzięki. Przyjadę po ciebie jutro o 13. Trening
jest co prawda dopiero o 14, ale jeszcze będziemy mogli porozmawiać jeśli
chcesz.
-Pewnie.
Dzięki, to widzimy się jutro. Pa.
Nie wiem czy
dobrze zrobiłam zgadzając się. Ten plan z góry jest spisany na porażkę. Wejdzie
im na trening jakaś obca dziewczyna i zacznie mówić o tym co mają robić... Co
oni sobie pomyślą ? Cholera, nieźle się wpakowałam... No ale trudno, jak
powiedziałam A muszę powiedzieć B. Trzeba się wziąć do roboty i pomyśleć nad
jutrzejszą rozmową. Sms od Kuby : "Dasz sobie radę. Uwierz w swoje
możliwości. Pamiętaj, będę tam z Tobą." Kurde, on chyba czytał mi w
myślach. To były słowa, których teraz najbardziej potrzebowałam.
Do wieczora
siedziałam przed laptopem i przygotowywałam się do jutrzejszego dnia. Wszystko
sobie zaplanowałam, ale i tak najbardziej bałam się tego, że jak już przed nimi
wszystkimi stanę, to po prostu sparaliżuje mnie strach. W sumie nawet bym się
nie zdziwiła, gdyby tak właśnie się stało. Dobra dosyć, bo za chwilę nigdzie
nie pójdę, a skoro Kuba uważa, że mogę im pomóc, to muszę spróbować. Nie
zauważyłam nawet, kiedy na zegarze wybiła godzina 23. Było już dosyć późno, ale
mi się nie chciało spać, wiedziałam że z tego stresu raczej szybko nie zasnę.
Poszłam pod prysznic, a później zamówiłam sobie do pokoju butelkę czerwonego
wina.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz