Wstałam o 8
rano. Strasznie bolała mnie głowa i nie wiedziałam czy to przez wczorajsze
wino, czy po prostu ze stresu. Miałam coraz więcej wątpliwości co do tego czy
powinnam iść na ten trening. Jeszcze raz włączyłam laptopa i przeanalizowałam
wszystko, co chcę im dzisiaj pokazać i powiedzieć. Postanowiłam nie mówić im od
razu o mojej kontuzji, nie chciałam żeby pomyśleli, że biorę ich na litość.
Poza tym, nie lubiłam o tym mówić, to nadal jest dla mnie ciężki temat. Okej,
chyba wszystko gra.-pomyślałam. Muszę się czymś zająć i przestać się stresować.
Ubrałam się i zeszłam do recepcji żeby zostawić klucz. Postanowiłam, że dziś
pójdę do galerii na zakupy, to na pewno pozwoli mi przestać myśleć o tym co
mnie czeka.
Kiedy tylko przekroczyłam próg
pierwszego sklepu, wiedziałam, że nie wyjdę stąd z pustymi rękami. Kupowałam
wszystko, co mi wpadło w ręce. Mnóstwo bluzek, sukienek, spódniczek, spodenek,
spodni i przede wszystkim BUTY ! Oh tak, zaraz po sporcie, buty były tym co
kocham. Poszłam usiąść, zamówiłam sobie pyszną sałatkę i tak oto zleciało mi
pół dnia. Musiałam się już powoli zbierać bo za godzinę przyjedzie do mnie
Kuba, a zanim zabiorę się z tymi wszystkimi torbami to trochę minie.
Ostatkiem
sił dotarłam pod drzwi mojego pokoju, przy których już czekał Kuba.
-Przepraszam,
nie wiedziałam, że już jesteś. Wejdź do środka.- otworzyłam drzwi i zaprosiłam
go.
-Oo, widzę,
że dzisiaj trochę poszalałaś.- powiedział z naciskiem na "trochę".
Hmm, faktycznie może nieco przesadziłam z tymi zakupami, ale cóż.
-No tak,
chciałam się odstresować.- odpowiedziałam ze śmiechem.
Usiedliśmy
przy niewielkim stoliku i rozmawialiśmy.
Nie tylko o rozmowie z BVB, ale także o tym co zamierzam dalej.
Stwierdziłam, że chyba zacznę szukać jakiegoś małego mieszkania w Dortmundzie. Bałam
się tylko o to czy znajdę tu jakąś pracę. Rodzice obiecali mi pomagać, ale też
nie mogę ciągle brać od nich pieniędzy. Mam 24 lata, powinnam się usamodzielnić
a nie siedzieć na garnuszku rodziców. Czas nam bardzo szybko zleciał i musieliśmy
powoli jechać już na stadion. Pozbierałam wszystkie potrzebne rzeczy i znowu
ogarnął mnie potężny strach. A co jak nie dam rady ? Co wtedy ? Zrobię z siebie
tylko idiotkę... Byłam pełna wątpliwości...
-Majka,
spokojnie. Wszystko pójdzie dobrze. Dasz radę, tylko uwierz w siebie.-
uspakajał mnie cięgle Kuba.- Po prostu powiedz im to, co powiedziałaś mi.
Nie miałam
siły nic odpowiedzieć. Dojechaliśmy pod stadion i miałam ochotę stamtąd uciec,
niestety Kuba mi na to nie pozwolił. Weszłam do sali konferencyjnej i wszystko
sobie przygotowałam. Nagle wszyscy zaczęli się tam schodzić, widziałam jak mnie
obserwują, a później wymieniają między sobą krótkie zdania. Kiedy do
pomieszczenia wszedł Robert, nie mogłam oddychać. Spojrzałam na Kubę i
zobaczyłam jego pełen spokoju uśmiech. To mi trochę pomogło. Stwierdziłam, że
muszę mówić po niemiecku i to dodatkowo utrudniło mi sprawę, ponieważ bałam
się, że coś pokręcę. No cóż, wszyscy już siedzą, więc trzeba zacząć.
Przywitałam się, później krótkie wprowadzenie kim jestem i po co przyszłam.
- Na samym
początku chciałbym coś wytłumaczyć. Nie jestem tu po to, aby mówić wam jak
macie grać i co robić, bo to nie jest moja rola. Przyszłam tu na prośbę waszego
kolegi z drużyny, jak zapewne wiecie, Kuby. Chciałabym wam tylko przypomnieć
parę istotnych faktów.- patrzyłam na nich i miałam wrażenie, że w ogóle nie
chce im się mnie słuchać. W sumie to się im ani trochę nie dziwiłam.
-Dziewczyno,
czy ty w ogóle wiesz cokolwiek na temat piłki nożnej?- usłyszałam pytanie z
rogu sali, zadał je Reus. Wtedy coś mnie tknęło, postanowiłam utrzeć mu trochę
nosa. Opowiedziałam im wszystko, pominęłam tylko fakt mojej kontuzji. Jak już
pisałam wcześniej, nie chcę narazie o tym wspominać. Kiedy powiedziałam im, że
przyjechałam tutaj specjalnie na ich mecz, patrzyli na mnie jak na kosmitkę.
Podobnie jak wtedy, gdy wspomniałam o pierwszym meczu FCB, który oglądałam i o
EURO2012. Pomyślałam, że w końcu zdobyłam ich zainteresowanie i postanowiłam
przejść do sedna sprawy.
Na sam
początek puściłam im urywki meczy, na których były gole które jeszcze nie dawno
zdobywali, widać było ich radość, szczęście kiedy wygrywali. Pokazałam im
również zdjęcia z treningów, kiedy zachowywali się jak dzieci, ale w pozytywnym
tego słowa znaczeniu. Na sam koniec pokazałam im mecz z Bayernem, kiedy to
zdobyli Mistrzostwo Niemiec, po hattricku Lewandowskiego. Patrzyli po sobie z
wielką pokorą. Zapanowała cisza.
-Na ostatnim
meczu, byliście kompletnie inną drużyną niż ta na zdjęciach i filmach. Nie wiem
co się stało, ale wiem, że da się to naprawić. Musicie wziąć się w garść, bo
już za niecały miesiąc gracie mecz, który może zadecydować o wszystkim.
-Dlaczego
akurat ty nam o tym wszystkim mówisz ?- kolejne pytanie, tym razem od Piszczka.
Właśnie tego nie chciałam, nie chciałam mówić o mojej kontuzji. Znowu
zapanowała cisza. Popatrzyłam w stronę Kuby, a on kiwnął głową na znak tego,
abym opowiedziała im o tym wypadku. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam.
-Bo wiem jak
to jest stracić coś, dla czego się żyje. Kiedy miałam 15 lat, zaczęłam grać w
klubie siatkarskim. Na początku traktowałam to jak hobby, ale później okazało
się, że jestem na prawdę dobra. Z czasem zrozumiałam, że siatkówka to jest mój
sport, że to jest właśnie mój pomysł na życie. Z roku na rok szło mi coraz
lepiej, interesowały się mną coraz lepsze kluby, a nawet trener reprezentacji
był na kilku moich meczach. Cieszyłam się, bardzo się cieszyłam. Niestety jak
się okazało, nie było mi to do końca pisane. Przed moją drużyną był
najważniejszy mecz, decydował o wszystkim, nie tylko o mojej przyszłości, ale
również o tym co dalej będzie z klubem. Miałam wtedy 17 lat. Weszłyśmy z
dziewczynami na boisko i zaczął się mecz. W momencie, kiedy wyskakiwałam do
bloku, bardzo źle spadłam na ziemię. Skręciłam kostkę i jak się później okazało
był to koniec mojej kariery. Czekała mnie długa rehabilitacja, ale wtedy nie
chciało mi się nawet żyć. Miałam wszystko gdzieś, nie chciałam leczyć nogi.
Dopiero znajomi uświadomili mi, że muszę walczyć, że nie mogę się tak po prostu
poddać. Tym bardziej, że gdybym nie zaczęła ćwiczeń, mogłabym skończyć w
najlepszym wypadku o kulach.
Podniosłam
głowę i popatrzyłam na nich. Siedzieli i nic nie mówili, myślę, że po prostu
nie wiedzieli co mają powiedzieć.
-Przykro
nam- usłyszałam od jednego z piłkarzy.
-Hm, mi też
było, ale cóż. Stare czasy. W każdym bądź razie, nie o to mi chodziło. Chcę wam
powiedzieć, że jeżeli dalej będziecie tak grać to na własne życzenie
przekreślicie wszystko na co tak ciężko pracowaliście. Stracicie to, co
osiągnęliście przez wielki wysiłek i masę wyrzeczeń. Nie możecie się teraz
poddać, bo to nie w waszym stylu. Borussia Dortmund gra do samego końca. Ja już
nie wrócę swoich marzeń, ale wy macie jeszcze szansę spełnić swoje.- po tych
słowach łzy popłynęły mi po policzkach. Nie dałam rady tam dłużej stać,
wybiegłam a zaraz za mną zobaczyłam Kubę.
-Ej, Majka
czekaj. Wszystko okej ?
-Tak. Po
prostu chyba jeszcze nie byłam gotowa, aby to wszystko powiedzieć.
-Przepraszam,
gdybym wiedział nie prosiłbym cię o to.- widziałam jego skruszoną minę.
-Spokojnie,
to nie twoja wina. Szczerze mówiąc, to teraz jest mi trochę lżej na sercu.
-To bardzo
się cieszę. Zostaniesz na treningu ? Trener chciał jeszcze z tobą o czymś
porozmawiać.
-W sumie to
czemu nie. Zobaczymy czy moja przemowa na coś się zdała.- powiedziałam z
uśmiechem i ruszyliśmy w stronę boiska.
Siedziałam
na ławce i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Moja dawna Boorussia wróciła !
Grali jak dawniej, już nie myśleli tylko o sobie. Bardzo się cieszyłam z tego
powodu. Teraz byłam pewna, że Puchar jest ich. Kątem oka zobaczyłam
zbliżającego się do mnie Jurgena Kloppa.
-Pani Maju,
chciałem bardzo pani podziękować. Chłopcy w końcu grają jak drużyna. W związku
z tym mam dla pani pewną propozycję. Jakub poinformował mnie o tym, że jest
pani psychologiem sportowym i szuka pracy. Chciałbym, aby pracowała pani dla
naszego klubu. Potrzebujemy kogoś, kto czasami nimi potrząśnie, to dobrzy
chłopcy, tylko czasami się pogubią.
-Jej,
dziękuję panu bardzo. Nie wiem co powiedzieć. Proszę mnie źle nie zrozumieć,
ale chciałabym to wszystko jeszcze przemyśleć.
-Oczywiście.
Doskonale panią rozumiem. Proszę się zastanowić i dać znać. Miejsce będzie na
panią czekać.
-Dobrze. Na
pewno się odezwę. Dziękuję za propozycję .
-Cała
przyjemność po mojej stronie.
No to może w
końcu moje popaprane życie się ułoży ? Propozycja pracy spadła mi jak z nieba.
I to jeszcze jaka praca ! Ha, nawet mi się to nie śniło.
-Co , nasz
trener zapraszał cię na randkę ?- ze śmiechem powiedział Kuba.
-Haha.
Oczywiście, że tak . Tylko ja, on i jego żona. Nie mów, że byś nie chciał.-
odpowiedziałam z ironią.
-O, no to
widzę, że ładnie się bawisz. A tak poza tym, to chyba nie tylko on chciałby się
z tobą umówić.
-Weź sobie
ze mnie nie żartuj.
-Ale ja nie
żartuje. Cała wolna część drużyny nie odrywa od ciebie wzroku. Boje się z tobą
rozmawiać, bo jeszcze jak wrócę do szatni to mnie pobiją.
-Kuba
przestań !- ja się denerwowałam, a on miał niesamowity ubaw z tego, że może
mnie trochę powkurzać.
-No co,
mówię prawdę. O popatrz Piszczu idzie. Ale jego się nie bój, ma żonę. Haha.-
miałam ochotę go udusić za to co mówi! - Łukasz, proszę poznaj Maję.
Podałam rękę
Łukaszowi i Kuba stwierdził, że pójdą się odświeżyć, przebrać i pojedziemy
gdzieś w trójkę. O dziwo Łukasz nie protestował, więc może moja przemowa nie
była taka zła i jakoś da się mnie znieść ? Prawie wszyscy zeszli z murawy i
poszli do szatni. Na boisku został tylko jeden piłkarz- Robert Lewandowski.
Przyglądałam się jak trenuje rzuty wolne, karne i rożne. Widziałam, że coś jest
nie tak, bo nic mu nie wychodziło i
strasznie się denerwował. "Raz się żyje" - pomyślałam i podeszłam do
niego, jak się okazało, zupełnie niepotrzebnie.
-Hej. Coś
się stało ?- zapytałam go.
-Nie twoja
sprawa.- odburknął.
-Jasne,
przepraszam, chciałam pomóc.- co za burak, w dodatku z wygórowanym ego.
-Nie
potrzebuje pomocy kogoś, kogo nie znam i kto nie zna mnie. Nie wiem po co w
ogóle wtrącasz się w nasze sprawy. Wielka fanka footballu się znalazła. Nie
bądź śmieszna, nic o tej grze nie wiesz.
-Posłuchaj
mnie drogi Robercie. Popatrzyłam na ciebie i zauważyłam, że coś nie gra.
Chciałam z tobą porozmawiać jak człowiek z człowiekiem, teraz widzę, że to był
błąd. Mogę cię zapewnić, że drugi raz już go nie popełnię. Wystarczyło
powiedzieć "nie" i po sprawie. Jeśli chodzi o "wtrącanie"
się, to chciałam zauważyć, że poprosił mnie o to Kuba. Wcale nie musiałeś tam
siedzieć i mnie słuchać. A to czy znam się na tej grze, czy nie, zostaw do
oceny mi. Teraz jaśniepan wybaczy, ale pójdę sobie już ponieważ nie mam ochoty
na kłótnie z kimś, kto leczy kompleksy złośliwymi uwagami.
Kiedy się
odwróciłam zobaczyłam jak niedaleko mnie stoją Łukasz i Kuba i przyglądają się
całemu zdarzeniu. Popatrzyłam jeszcze raz w stronę Roberta i mina mu zrzedła,
ale to dobrze, bo o to chodziło. Żaden palant nie będzie mi mówił, że nic nie
wiem o piłce nożnej, nawet jeśli to jest sam najprzystojniejszy na świecie
Robert Lewandowski. Stanęłam obok chłopaków i poszliśmy w stronę samochodu
Kuby.
Nie
uwierzycie gdzie pojechaliśmy. W sumie, to sama nie mogłam uwierzyć. Otóż
zatrzymaliśmy się na parkingu obok wesołego miasteczka ! Haha,
dwudziestoparo-letnie dzieciaczki przyjechały się pobawić. Myślałam, że to jest
żart ale jak zobaczyłam miny chłopaków, kiedy weszliśmy na plac, zrozumiałam,
że oni serio chcieli tu przyjechać.
-Majka,
Kuba, chodźcie na tą karuzele !- Łukasz, zupełnie jak małe dziecko, uparł się aby
iść na "szaloną ławkę".
-Dobra, ale
później idziemy na tamtą !- krzyczał Kuba. Jejku, czułam się jakbym była z
małymi dziećmi. Ale bardzo mi się to podobało. Na prawdę ich polubiłam. Nagle
ktoś chwycił mnie za kolana, przerzucił przez ramię i niósł w stronę karuzeli.
Zorientowałam się, że to Kuba.
-Kuba,
pajacu, puszczaj mnie nooo !- mówiłam przez śmiech i biłam go po plecach.
Odstawił
mnie dopiero przy kolejce. Po chwili wszyscy już siedzieliśmy na karuzeli i
krzyczeliśmy w niebogłosy.
W wesołym
miasteczku zleciały nam ponad 4 godziny ! Ale bawiliśmy się świetnie. Chłopcy
odwieźli mnie pod hotel, a ja podziękowałam im za wszystko. W międzyczasie
powiedziałam im o propozycji Jurgena Kloppa. Oni twierdzili, że zdecydowanie
powinnam się na to zgodzić, ale ja miałam jeszcze trochę wątpliwości. Pewna
byłam tylko tego, że męczy mnie już mieszkanie w hotelu. Poprosiłam Kubę, czy
jak będzie miał trochę czasu to pomoże mi poszukać jakiegoś mieszkania. Zgodził
się a Piszczek zadeklarował się, że też pomoże. Pożegnałam się z nimi i poszłam
do swojego pokoju.
Kiedy
wróciłam była dopiero 20. Nie byłam zmęczona więc wzięłam laptopa i
przeglądałam różne oferty z mieszkaniami. Usłyszałam pukanie do drzwi.
Zastanawiałam się kto to może być, pomyślałam że może ktoś się pomylił, ale
kiedy otworzyłam drzwi, zrozumiałam, że to raczej nie jest pomyłka.
___________________________________________________________
Witam. Mam dla Was kolejny rodział. Bardzo proszę o komentarze, ponieważ nie wiem, czy jest sens prowadzić tego bloga dalej . Będę wdzięczna ! :D Miłego czytania !
to opowiadanie jest boskie no po prostu cudowne mam nadzieje że jutro będzie kolejna część bo nie mogę się doczekać.pisz jeszcze dłuższe bo chciałabym to czytać bez przerwy.
OdpowiedzUsuńJest sens prowadzić tego bloga, bo piszesz genialnie! :)
OdpowiedzUsuńo tak piszesz genialnie no a kiedy kolejna część.Proszę jak najszybciej :) :) :) .
OdpowiedzUsuńjak możesz to napisz kolejną część jeszcze dzisiaj plis :)
OdpowiedzUsuńKiedy kolejna część bo ja już się nie mogę doczekać.To opowiadanie jest wspaniałe. Codziennie patrze czy jest kolejna część ale jedna prośba pisz dłuższe bo mogła bym to czytać bez końca. :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :)
OdpowiedzUsuńBardzo was przepraszam, ale ostatnio strasznie źle się czuję. Kolejną część mam już w sumie napisaną, ale chciałam ją jeszcze trochę dopracować. Postaram się ją dodać jutro :D
OdpowiedzUsuńZdrowiej
OdpowiedzUsuńno to dziś czekam na kolejną część :)
OdpowiedzUsuńDodasz dzisiaj kolejną część?Proszę dodaj <3 <3 <3 :) :) :)
OdpowiedzUsuńMówisz- masz, kolejna część gotowa :D
OdpowiedzUsuń