środa, 15 maja 2013

Rozdział III



Wstałam o 8 rano. Strasznie bolała mnie głowa i nie wiedziałam czy to przez wczorajsze wino, czy po prostu ze stresu. Miałam coraz więcej wątpliwości co do tego czy powinnam iść na ten trening. Jeszcze raz włączyłam laptopa i przeanalizowałam wszystko, co chcę im dzisiaj pokazać i powiedzieć. Postanowiłam nie mówić im od razu o mojej kontuzji, nie chciałam żeby pomyśleli, że biorę ich na litość. Poza tym, nie lubiłam o tym mówić, to nadal jest dla mnie ciężki temat. Okej, chyba wszystko gra.-pomyślałam. Muszę się czymś zająć i przestać się stresować. Ubrałam się i zeszłam do recepcji żeby zostawić klucz. Postanowiłam, że dziś pójdę do galerii na zakupy, to na pewno pozwoli mi przestać myśleć o tym co mnie czeka.
            Kiedy tylko przekroczyłam próg pierwszego sklepu, wiedziałam, że nie wyjdę stąd z pustymi rękami. Kupowałam wszystko, co mi wpadło w ręce. Mnóstwo bluzek, sukienek, spódniczek, spodenek, spodni i przede wszystkim BUTY ! Oh tak, zaraz po sporcie, buty były tym co kocham. Poszłam usiąść, zamówiłam sobie pyszną sałatkę i tak oto zleciało mi pół dnia. Musiałam się już powoli zbierać bo za godzinę przyjedzie do mnie Kuba, a zanim zabiorę się z tymi wszystkimi torbami to trochę minie.
Ostatkiem sił dotarłam pod drzwi mojego pokoju, przy których już czekał Kuba.
-Przepraszam, nie wiedziałam, że już jesteś. Wejdź do środka.- otworzyłam drzwi i zaprosiłam go.
-Oo, widzę, że dzisiaj trochę poszalałaś.- powiedział z naciskiem na "trochę". Hmm, faktycznie może nieco przesadziłam z tymi zakupami, ale cóż.
-No tak, chciałam się odstresować.- odpowiedziałam ze śmiechem.
Usiedliśmy przy niewielkim stoliku i rozmawialiśmy.  Nie tylko o rozmowie z BVB, ale także o tym co zamierzam dalej. Stwierdziłam, że chyba zacznę szukać jakiegoś małego mieszkania w Dortmundzie. Bałam się tylko o to czy znajdę tu jakąś pracę. Rodzice obiecali mi pomagać, ale też nie mogę ciągle brać od nich pieniędzy. Mam 24 lata, powinnam się usamodzielnić a nie siedzieć na garnuszku rodziców. Czas nam bardzo szybko zleciał i musieliśmy powoli jechać już na stadion. Pozbierałam wszystkie potrzebne rzeczy i znowu ogarnął mnie potężny strach. A co jak nie dam rady ? Co wtedy ? Zrobię z siebie tylko idiotkę... Byłam pełna wątpliwości...
-Majka, spokojnie. Wszystko pójdzie dobrze. Dasz radę, tylko uwierz w siebie.- uspakajał mnie cięgle Kuba.- Po prostu powiedz im to, co powiedziałaś mi.
Nie miałam siły nic odpowiedzieć. Dojechaliśmy pod stadion i miałam ochotę stamtąd uciec, niestety Kuba mi na to nie pozwolił. Weszłam do sali konferencyjnej i wszystko sobie przygotowałam. Nagle wszyscy zaczęli się tam schodzić, widziałam jak mnie obserwują, a później wymieniają między sobą krótkie zdania. Kiedy do pomieszczenia wszedł Robert, nie mogłam oddychać. Spojrzałam na Kubę i zobaczyłam jego pełen spokoju uśmiech. To mi trochę pomogło. Stwierdziłam, że muszę mówić po niemiecku i to dodatkowo utrudniło mi sprawę, ponieważ bałam się, że coś pokręcę. No cóż, wszyscy już siedzą, więc trzeba zacząć. Przywitałam się, później krótkie wprowadzenie kim jestem i po co przyszłam.
- Na samym początku chciałbym coś wytłumaczyć. Nie jestem tu po to, aby mówić wam jak macie grać i co robić, bo to nie jest moja rola. Przyszłam tu na prośbę waszego kolegi z drużyny, jak zapewne wiecie, Kuby. Chciałabym wam tylko przypomnieć parę istotnych faktów.- patrzyłam na nich i miałam wrażenie, że w ogóle nie chce im się mnie słuchać. W sumie to się im ani trochę nie dziwiłam.
-Dziewczyno, czy ty w ogóle wiesz cokolwiek na temat piłki nożnej?- usłyszałam pytanie z rogu sali, zadał je Reus. Wtedy coś mnie tknęło, postanowiłam utrzeć mu trochę nosa. Opowiedziałam im wszystko, pominęłam tylko fakt mojej kontuzji. Jak już pisałam wcześniej, nie chcę narazie o tym wspominać. Kiedy powiedziałam im, że przyjechałam tutaj specjalnie na ich mecz, patrzyli na mnie jak na kosmitkę. Podobnie jak wtedy, gdy wspomniałam o pierwszym meczu FCB, który oglądałam i o EURO2012. Pomyślałam, że w końcu zdobyłam ich zainteresowanie i postanowiłam przejść do sedna sprawy.
Na sam początek puściłam im urywki meczy, na których były gole które jeszcze nie dawno zdobywali, widać było ich radość, szczęście kiedy wygrywali. Pokazałam im również zdjęcia z treningów, kiedy zachowywali się jak dzieci, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Na sam koniec pokazałam im mecz z Bayernem, kiedy to zdobyli Mistrzostwo Niemiec, po hattricku Lewandowskiego. Patrzyli po sobie z wielką pokorą. Zapanowała cisza.
-Na ostatnim meczu, byliście kompletnie inną drużyną niż ta na zdjęciach i filmach. Nie wiem co się stało, ale wiem, że da się to naprawić. Musicie wziąć się w garść, bo już za niecały miesiąc gracie mecz, który może zadecydować o wszystkim.
-Dlaczego akurat ty nam o tym wszystkim mówisz ?- kolejne pytanie, tym razem od Piszczka. Właśnie tego nie chciałam, nie chciałam mówić o mojej kontuzji. Znowu zapanowała cisza. Popatrzyłam w stronę Kuby, a on kiwnął głową na znak tego, abym opowiedziała im o tym wypadku. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam.
-Bo wiem jak to jest stracić coś, dla czego się żyje. Kiedy miałam 15 lat, zaczęłam grać w klubie siatkarskim. Na początku traktowałam to jak hobby, ale później okazało się, że jestem na prawdę dobra. Z czasem zrozumiałam, że siatkówka to jest mój sport, że to jest właśnie mój pomysł na życie. Z roku na rok szło mi coraz lepiej, interesowały się mną coraz lepsze kluby, a nawet trener reprezentacji był na kilku moich meczach. Cieszyłam się, bardzo się cieszyłam. Niestety jak się okazało, nie było mi to do końca pisane. Przed moją drużyną był najważniejszy mecz, decydował o wszystkim, nie tylko o mojej przyszłości, ale również o tym co dalej będzie z klubem. Miałam wtedy 17 lat. Weszłyśmy z dziewczynami na boisko i zaczął się mecz. W momencie, kiedy wyskakiwałam do bloku, bardzo źle spadłam na ziemię. Skręciłam kostkę i jak się później okazało był to koniec mojej kariery. Czekała mnie długa rehabilitacja, ale wtedy nie chciało mi się nawet żyć. Miałam wszystko gdzieś, nie chciałam leczyć nogi. Dopiero znajomi uświadomili mi, że muszę walczyć, że nie mogę się tak po prostu poddać. Tym bardziej, że gdybym nie zaczęła ćwiczeń, mogłabym skończyć w najlepszym wypadku o kulach.
Podniosłam głowę i popatrzyłam na nich. Siedzieli i nic nie mówili, myślę, że po prostu nie wiedzieli co mają powiedzieć.
-Przykro nam- usłyszałam od jednego z piłkarzy.
-Hm, mi też było, ale cóż. Stare czasy. W każdym bądź razie, nie o to mi chodziło. Chcę wam powiedzieć, że jeżeli dalej będziecie tak grać to na własne życzenie przekreślicie wszystko na co tak ciężko pracowaliście. Stracicie to, co osiągnęliście przez wielki wysiłek i masę wyrzeczeń. Nie możecie się teraz poddać, bo to nie w waszym stylu. Borussia Dortmund gra do samego końca. Ja już nie wrócę swoich marzeń, ale wy macie jeszcze szansę spełnić swoje.- po tych słowach łzy popłynęły mi po policzkach. Nie dałam rady tam dłużej stać, wybiegłam a zaraz za mną zobaczyłam Kubę.
-Ej, Majka czekaj. Wszystko okej ?
-Tak. Po prostu chyba jeszcze nie byłam gotowa, aby to wszystko powiedzieć.
-Przepraszam, gdybym wiedział nie prosiłbym cię o to.- widziałam jego skruszoną minę.
-Spokojnie, to nie twoja wina. Szczerze mówiąc, to teraz jest mi trochę lżej na sercu.
-To bardzo się cieszę. Zostaniesz na treningu ? Trener chciał jeszcze z tobą o czymś porozmawiać.
-W sumie to czemu nie. Zobaczymy czy moja przemowa na coś się zdała.- powiedziałam z uśmiechem i ruszyliśmy w stronę boiska.
Siedziałam na ławce i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Moja dawna Boorussia wróciła ! Grali jak dawniej, już nie myśleli tylko o sobie. Bardzo się cieszyłam z tego powodu. Teraz byłam pewna, że Puchar jest ich. Kątem oka zobaczyłam zbliżającego się do mnie Jurgena Kloppa.
-Pani Maju, chciałem bardzo pani podziękować. Chłopcy w końcu grają jak drużyna. W związku z tym mam dla pani pewną propozycję. Jakub poinformował mnie o tym, że jest pani psychologiem sportowym i szuka pracy. Chciałbym, aby pracowała pani dla naszego klubu. Potrzebujemy kogoś, kto czasami nimi potrząśnie, to dobrzy chłopcy, tylko czasami się pogubią.
-Jej, dziękuję panu bardzo. Nie wiem co powiedzieć. Proszę mnie źle nie zrozumieć, ale chciałabym to wszystko jeszcze przemyśleć.
-Oczywiście. Doskonale panią rozumiem. Proszę się zastanowić i dać znać. Miejsce będzie na panią czekać.
-Dobrze. Na pewno się odezwę. Dziękuję za propozycję .
-Cała przyjemność po mojej stronie.
No to może w końcu moje popaprane życie się ułoży ? Propozycja pracy spadła mi jak z nieba. I to jeszcze jaka praca ! Ha, nawet mi się to nie śniło.
-Co , nasz trener zapraszał cię na randkę ?- ze śmiechem powiedział Kuba.
-Haha. Oczywiście, że tak . Tylko ja, on i jego żona. Nie mów, że byś nie chciał.- odpowiedziałam z ironią.
-O, no to widzę, że ładnie się bawisz. A tak poza tym, to chyba nie tylko on chciałby się z tobą umówić.
-Weź sobie ze mnie nie żartuj.
-Ale ja nie żartuje. Cała wolna część drużyny nie odrywa od ciebie wzroku. Boje się z tobą rozmawiać, bo jeszcze jak wrócę do szatni to mnie pobiją.
-Kuba przestań !- ja się denerwowałam, a on miał niesamowity ubaw z tego, że może mnie trochę powkurzać.
-No co, mówię prawdę. O popatrz Piszczu idzie. Ale jego się nie bój, ma żonę. Haha.- miałam ochotę go udusić za to co mówi! - Łukasz, proszę poznaj Maję.
Podałam rękę Łukaszowi i Kuba stwierdził, że pójdą się odświeżyć, przebrać i pojedziemy gdzieś w trójkę. O dziwo Łukasz nie protestował, więc może moja przemowa nie była taka zła i jakoś da się mnie znieść ? Prawie wszyscy zeszli z murawy i poszli do szatni. Na boisku został tylko jeden piłkarz- Robert Lewandowski. Przyglądałam się jak trenuje rzuty wolne, karne i rożne. Widziałam, że coś jest nie tak, bo  nic mu nie wychodziło i strasznie się denerwował. "Raz się żyje" - pomyślałam i podeszłam do niego, jak się okazało, zupełnie niepotrzebnie.
-Hej. Coś się stało ?- zapytałam go.
-Nie twoja sprawa.- odburknął.
-Jasne, przepraszam, chciałam pomóc.- co za burak, w dodatku z wygórowanym ego.
-Nie potrzebuje pomocy kogoś, kogo nie znam i kto nie zna mnie. Nie wiem po co w ogóle wtrącasz się w nasze sprawy. Wielka fanka footballu się znalazła. Nie bądź śmieszna, nic o tej grze nie wiesz.
-Posłuchaj mnie drogi Robercie. Popatrzyłam na ciebie i zauważyłam, że coś nie gra. Chciałam z tobą porozmawiać jak człowiek z człowiekiem, teraz widzę, że to był błąd. Mogę cię zapewnić, że drugi raz już go nie popełnię. Wystarczyło powiedzieć "nie" i po sprawie. Jeśli chodzi o "wtrącanie" się, to chciałam zauważyć, że poprosił mnie o to Kuba. Wcale nie musiałeś tam siedzieć i mnie słuchać. A to czy znam się na tej grze, czy nie, zostaw do oceny mi. Teraz jaśniepan wybaczy, ale pójdę sobie już ponieważ nie mam ochoty na kłótnie z kimś, kto leczy kompleksy złośliwymi uwagami.
Kiedy się odwróciłam zobaczyłam jak niedaleko mnie stoją Łukasz i Kuba i przyglądają się całemu zdarzeniu. Popatrzyłam jeszcze raz w stronę Roberta i mina mu zrzedła, ale to dobrze, bo o to chodziło. Żaden palant nie będzie mi mówił, że nic nie wiem o piłce nożnej, nawet jeśli to jest sam najprzystojniejszy na świecie Robert Lewandowski. Stanęłam obok chłopaków i poszliśmy w stronę samochodu Kuby.
Nie uwierzycie gdzie pojechaliśmy. W sumie, to sama nie mogłam uwierzyć. Otóż zatrzymaliśmy się na parkingu obok wesołego miasteczka ! Haha, dwudziestoparo-letnie dzieciaczki przyjechały się pobawić. Myślałam, że to jest żart ale jak zobaczyłam miny chłopaków, kiedy weszliśmy na plac, zrozumiałam, że oni serio chcieli tu przyjechać.
-Majka, Kuba, chodźcie na tą karuzele !- Łukasz, zupełnie jak małe dziecko, uparł się aby iść na "szaloną ławkę".
-Dobra, ale później idziemy na tamtą !- krzyczał Kuba. Jejku, czułam się jakbym była z małymi dziećmi. Ale bardzo mi się to podobało. Na prawdę ich polubiłam. Nagle ktoś chwycił mnie za kolana, przerzucił przez ramię i niósł w stronę karuzeli. Zorientowałam się, że to Kuba.
-Kuba, pajacu, puszczaj mnie nooo !- mówiłam przez śmiech i biłam go po plecach.
Odstawił mnie dopiero przy kolejce. Po chwili wszyscy już siedzieliśmy na karuzeli i krzyczeliśmy w niebogłosy.
W wesołym miasteczku zleciały nam ponad 4 godziny ! Ale bawiliśmy się świetnie. Chłopcy odwieźli mnie pod hotel, a ja podziękowałam im za wszystko. W międzyczasie powiedziałam im o propozycji Jurgena Kloppa. Oni twierdzili, że zdecydowanie powinnam się na to zgodzić, ale ja miałam jeszcze trochę wątpliwości. Pewna byłam tylko tego, że męczy mnie już mieszkanie w hotelu. Poprosiłam Kubę, czy jak będzie miał trochę czasu to pomoże mi poszukać jakiegoś mieszkania. Zgodził się a Piszczek zadeklarował się, że też pomoże. Pożegnałam się z nimi i poszłam do swojego pokoju. 
Kiedy wróciłam była dopiero 20. Nie byłam zmęczona więc wzięłam laptopa i przeglądałam różne oferty z mieszkaniami. Usłyszałam pukanie do drzwi. Zastanawiałam się kto to może być, pomyślałam że może ktoś się pomylił, ale kiedy otworzyłam drzwi, zrozumiałam, że to raczej nie jest pomyłka. 

___________________________________________________________
 Witam. Mam dla Was kolejny rodział. Bardzo proszę o komentarze, ponieważ nie wiem, czy jest sens prowadzić tego bloga dalej . Będę wdzięczna ! :D Miłego czytania !

10 komentarzy:

  1. to opowiadanie jest boskie no po prostu cudowne mam nadzieje że jutro będzie kolejna część bo nie mogę się doczekać.pisz jeszcze dłuższe bo chciałabym to czytać bez przerwy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest sens prowadzić tego bloga, bo piszesz genialnie! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. o tak piszesz genialnie no a kiedy kolejna część.Proszę jak najszybciej :) :) :) .

    OdpowiedzUsuń
  4. jak możesz to napisz kolejną część jeszcze dzisiaj plis :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy kolejna część bo ja już się nie mogę doczekać.To opowiadanie jest wspaniałe. Codziennie patrze czy jest kolejna część ale jedna prośba pisz dłuższe bo mogła bym to czytać bez końca. :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo was przepraszam, ale ostatnio strasznie źle się czuję. Kolejną część mam już w sumie napisaną, ale chciałam ją jeszcze trochę dopracować. Postaram się ją dodać jutro :D

    OdpowiedzUsuń
  7. no to dziś czekam na kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dodasz dzisiaj kolejną część?Proszę dodaj <3 <3 <3 :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mówisz- masz, kolejna część gotowa :D

    OdpowiedzUsuń